Polski kierowca wjechał w Czechach na remontowaną drogę. Spowodował straty warte niemal 900 tys. zł
Kierowca zignorował znaki ostrzegawcze i wjechał na remontowany odcinek drogi przez Przełęcz Czerwonohorską. Gdy dojechał do robotników i zorientował się, że dalej nie pojedzie, zaczął zawracać. Wówczas uszkodził walec drogowy, bariery drogowe i jeden z baków swojej ciężarówki, z którego wyciekło niemal całe paliwo. Spowodowane straty szacuje się na 6 mln koron (ok. 900 tys. zł).
Do zdarzenia doszło w środę na drodze w Górach Opawskich około 50 km od granicy z Polską.
Kierowca TIR-a nie przejął się wyrządzonym podczas zawracania stratami i odjechał. Policjanci z miejscowości Jesionik zatrzymali go 10 km dalej i ukarali grzywną za niezastosowanie do znaków drogowych.
Dużo więcej pracy mieli strażacy, którzy musieli usunąć paliwo z drogi i zabezpieczyć studzienki kanalizacyjne, którymi mogło ono przedostać się do pobliskiej rzeki.
Czeska policja poinformowała, że straty są tak duże, bo paliwo uszkodziło nową nawierzchnię asfaltu.
Sprawę opisały czeskie media. Dziennikarze "Nowej Trybuny Opolskiej" dotarli do właściciela firmy transportowej, do której należy TIR.
Potwierdził, że kierowca zgłosił mu zdarzenie, ale relacjonował je trochę inaczej. Nie powiedział, że zlekceważył znaki drogowe. Skarżył się natomiast, że ekipa drogowców obrzucała go kamieniami.
- Do mnie jeszcze nikt z Czech się nie zwracał. Myślałem, że skoro policja puściła kierowcę w dalszą drogę, to nic poważnego się nie stało. Pojazd może kontynuować jazdę na jednym baku paliwa - skomentował.
tydenikpolicie.cz, nto.pl
Czytaj więcej
Komentarze