Zdegradowany prokurator: "prokuratura stała się narzędziem w rękach ministra sprawiedliwości"
W sobotę w Warszawie odbyło się walne zgromadzenie stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia. Nowo wybrany prezes stowarzyszenia Krzysztof Parchimowicz powiedział w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News, że stowarzyszenie zrzesza prokuratorów, którzy "rozumieją wymiar sprawiedliwosci inaczej" niż partia rządząca.
Wielu z członków stowarzyszenia przed reformą prokuratury zajmowało wyższe stanowiska w prokuraturze. Potem wielu z nich przeniesiono na niższe stanowiska służbowe. Np. Parchimowicz, który pracował w Prokuraturze Generalnej, trafił do prokuratury rejonowej Warszawa-Mokotów.
- Od wczoraj stowarzyszenia rusza pełną parą. Będziemy działać w grupie, w myśl powiedzenia "co dwie głowy to nie jedna". Przeprowadzimy środowiskową dyskusję na temat tego jak powinna funkcjonować i jak powinna wyglądać państwowa prokuratura, spróbujemy przygotować założenia do takiej ustawy, a w dalszym zakresie będziemy chcieli aby prokuratura znalazła się jako instytucja w konstytucji, by co cztery lata unikać trzęsień ziemi i karuzel kadrowych - wyjaśnił Parchimowicz.
"Polityka nie powinna wkraczać do gabinetów prokuratorskich"
- Uważamy, że polityka nie powinna wkraczać do gabinetów prokuratorskich i na sale sądowe. Uważamy tak w interesie obywateli. Bowiem partyjny prokurator i partyjny sąd to jest sytuacja stresowa dla obywatela i opresyjna, gdy przyjdzie mu walczyć z instytucją państwową w sądzie - dodał Parchimowicz.
Pytany, dlaczego do stowarzyszenia przyłączyło się tylko około 150 prokuratorów, a nie wszyscy, którzy są w kraju, Parchimowicz, powołując się na znane sobie przykłady, wymienił warunki pracy i stopień obciążenia pracą.
- Prokurator, który nie może podnieść głowy znad akt, jest robotem, nie stać go na głębszą refleksję w sprawie, którą rozpoznaje - uważa prezes stowarzyszenia Lex Super Omnia. - W sytuacji, w której prokurator ma do załatwienia 150 spraw miesięcznie, ma tylko taki wybór, mniejsze zło - dodał.
Stowarzyszenia zwraca również uwagę, że prokuraturze nie wyszło na dobre połączenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, mimo, że wcześniej przez kilkadziesiąt lat taki stan rzeczy funkcjonował. Według Parchimowicza obecnie sytuacja jest jednak nieco inna, bo "politycy w pewnym momencie zrozumieli, że nawet wszczęcie śledztwa jest takim instrumentem, które potrafi rzucić cień na oponenta politycznego".
"PG bardzo agresywnie ocenia pracę sędziów i prokuratorów"
W przyjętej w sobotę uchwale stowarzyszenie pisze, że "prokuratura stała się narzędziem politycznym w rękach Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego, mającym realizować w znacznej mierze interesy partii rządzących oraz jego osobiste cele poprzez instrumentalne wpływanie na bieg postępowań".
- Prokurator generalny wyposażony jest jako polityk w uprawnienia do wydawania poleceń dotyczących rozstrzygnięć w konkretnych sprawach i korzysta z tego uprawnienia - wyjaśnił Parchimowicz.
Dopytywany, czy to oznacza, że prokurator generalny mówi poszczególnym prokuratorom, jak mają prowadzić dane sprawy, Parchimowicz potwierdził, choć podkreślił, że nie dotyczy to wszystkich spraw.
- Ten prokurator generalny bardzo agresywnie ocenia pracę sędziów i prokuratorów. Bardzo wyraziście wskazuje w jakich sprawach, jakie decyzje powinny być podejmowane. Czasami można odnieść wrażenie, że tylko prokurator generalny wie, co jest dobre, a co złe w prokuraturze - twierdzi Parchimowicz.
Pytany o przykłady takich działań prokuratora generalnego, wymienił sprawę dotyczącą prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
"Nie czuję satysfakcji, tylko gorycz"
- Pani prokurator z Poznania skierowała wniosek o warunkowe umorzenie tego postępowania. Po zmianie w prokuraturze i wyroku sądu, który uwzględniał ten wniosek, było polecenie z góry, aby wnieść apelację od wyroku. Referentka się nie zgodziła, natomiast naczelnik skierowała apelację, w której wyraźnie zaznaczyła, że kieruje ją na polecenie przełożonych. Panie, które były delegowane do Prokuratury Krajowej, do wydziału zamiejscowego, najpierw zostały z tej delegacji odwołane, a następnie, choć obie były prokuratorami Prokuratury Regionalnej, skierowane zostały do Prokuratury Rejonowej i Okręgowej - przypomniał Parchimowicz.
Stowarzyszenie, któremu przewodzi, zwraca również uwagę na politykę kadrową, twierdząc, że "awansuje się tych posłusznych, a degraduje niepokornych". Część ze zdegradowanych prokuratorów złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Strasburgu.
- Skargi pod względem formalnym zostały przyjęte, czekamy na dalszy etap postepowania - wyjaśnił prokurator. Przyznał również, że czytając frazę "Parchimowicz przeciwko Polsce", nie czuje satysfakcji, tylko gorycz.
- Liczymy na to, że Trybunał w Strasburgu uzna, że regulacje, które pozwalały na degradację bez prawa do odwołania się są niezgodne z prawami człowieka i obywatela - powiedział Parchimowicz.
Polsat News