"Tak nie powinien wyglądać człowiek po przesłuchaniu". Jan "Majami" Fabiańczyk w "Skandalistach"

Polska

- Policjanci nie mają prawa obrażać się za niecenzuralne słowa. Taki jest charakter naszej pracy. Zawsze będziemy obrażani, zawsze będziemy "psami". To określenie nie jest obraźliwe - powiedział w "Skandalistach" były policjant. Jan "Majami" Fabiańczyk, nawiązując do śmierci Igora Stachowiaka. Fabiańczyk to niepokorny indywidualista, pierwowzór bohatera słynnego filmu Patryka Vegi "Pitbull".

Fabiańczyk został dyscyplinarnie usunięty z pracy w policji za zbyt brutalne traktowanie przestępców. W programie mówił między innymi o prawdziwych metodach pracy policjantów i o tym, co naprawdę dzieje się w polskich komisariatach.

 

Pretekstem do rozmowy są wydarzenia na wrocławskiej komendzie, gdzie rok temu zmarł 25-letni Igor Stachowiak. W ostatnich dniach ta sprawa ponownie zbulwersowała opinię publiczną, gdy światło dzienne ujrzało wstrząsające nagranie.

 

Śmierć w komisariacie

 

Widać na nim, jak w policyjnej toalecie skuty kajdankami Igor Stachowiak jest rażony prądem z policyjnego paralizatora, tzw. tasera.

Jest to zabronione ustawą, ponieważ wobec zatrzymanego nie można używać dwóch środków przymusu bezpośredniego jednocześnie. Po kilkunastu minutach brutalnego przesłuchania chłopak zmarł.

 

W tej chwili, po roku, w policji dochodzi do kolejnych zwolnień i wszczynane są postępowania dyscyplinarne, zaś politycy obarczają się wzajemnie odpowiedzialnością za to, co wydarzyło się we Wrocławiu. Opozycja domaga się powołania komisji śledczej w tej sprawie, a my pytamy: czy takie praktyki, jak w komisariacie przy Trzemeskiej, zdarzają się częściej i czy jest to tuszowane.

 

- Tak nie powinien wyglądać człowiek po przesłuchaniu - powiedział Jan Fabiańczyk, gdy zobaczył zdjęcie zabitego w komisariacie Igora Stachowiaka. - Niestety nie wiemy, co się działo, bo kamery z monitoringu na komisariacie nie działały. Monitoringu niema, nie ma zapisu tego, co się tam wydarzyło. Wiemy tylko co było na rynku, od czego się zaczęło - podkreślił Fabiańczyk. Teraz ujawniono nagranie z policyjnego tasera, czyli paralizatora. Było ono zabezpieczone przez prokuraturę.

 

Dwa etapy zatrzymania

 

Jak zauważył, są dwa etapy tego zatrzymania. - Nie wiem, czy tylko ja to zauważyłem. Podjeżdża do Igora dwóch policjantów, do osoby, która jest podobna do poszukiwanego, który niestety tak uciekł dwóm policjantom wcześniej - mówi Jan Fabianczyk. - I oni spokojnie z nim rozmawiają. I myślę, ze oni załatwiliby całą tę interwencje spokojnie.

 

Jak twierdzi wtedy podjeżdża dwóch następnych funkcjonariuszy.

 

- Jeden patrol to jest patrol nocny, który kończy zmianę i patrol dzienny, który zaczął zmianę bez odprawy. Dyżurny nie powiedział im czego dotyczy interwencja. Powiedział, że jadą do pomocy swoim kolegom. I pojechali tam w ciemno - stwierdził były policjant.

 

Uważa on, że policjanci mogli otrzymać od dyżurnego informację, że chodzi o człowieka agresywnego, który wcześniej policjantom uciekł. A to mogło spowodować, że jechali z określonym nastawieniem.

 

Tymczasem - według niego - w służbie policjanta nie ma miejsca na emocje.

 

- Drugi etap, podjeżdża drugi patrol i zaczyna się ta agresja - podkreśla Fabiańczyk.

 

Zawsze będziemy "psami"

 

Ojciec Igora Stachowiaka powiedział w programie "Skandaliści", że według policjantów jego syn miał rzekomo obrażać policjantów.

 

- Policjanci nie mają prawa się o to obrażać. Taki jest charakter naszej pracy. Zawsze będziemy obrażani, zawsze będziemy "psami". To określenie nie jest obraźliwe - powiedział gość Agnieszki Gozdyry.

 

- Spod kontroli wymknęło się wszystko - stwierdził Jan Fabiańczyk.

 

Uważa on, że Igor Stachowiak legitymował się dowodem osobistym. Jego zdaniem można było przeprowadzić legitymowanie. Według Fabiańczyka policjanci przyjechali także na tę interwencję na wrocławskim rynku niewłaściwymi pojazdami. Według byłego policjanta radiowóz kia nie nadaje się do przewozu zatrzymanych i powinien tam przyjechać większy pojazd.

 

- Ten człowiek stosuje opór bierny, nie chce się podnieść, nie chce rozmawiać. Odpowiednio przeszkolony policjant może zastosować chwyty, które sprawią, że człowiek sam wchodzi do samochodu - powiedział były policjant.

 

- Dyżurny jednostki wydaje policjantom polecenie zatrzymania osób, które nagrywały to zdarzenie. Dziwi mnie to, bo nagrywanie interwencji policji w Polsce jest legalne, a policjanci powinni się w tej sytuacji skupić na czynnościach dotyczących osoby już zatrzymanego Igora Stachowiaka - powiedział Fabiańczyk.

 

Ściganie za nagrania interwencji

 

- Czy policja nie chciała, aby istniały dowody? - zapytała Agnieszka Gozdyra.

 

- Nie chciałem o tym powiedzieć, ale tak to wyglądało - powiedział Fabiańczyk.

 

- To jest konsekwencja lawiny błędów popełnionych na rynku - powiedział.

 

Ocenił, że policjanci złamali obowiązujące zasady. Wymienił stosowanie dwóch środków przymusu bezpośredniego: mężczyzna był skuty i użyto paralizatora. Jego zdaniem nie można osoby skutej uderzyć pałką ani zastosować tasera. Jego zdaniem złamane zostało także prawo.

 

Zmowa milczenia w komisariacie

 

- Dlaczego nie znalazł się jeden policjant, który powiedział co ty robisz? Było ich sześciu? Dlaczego żaden nie przerwał tego? - zapytała prowadząca program.

 

- Nie wiem dlaczego - stwierdził były policjant.

 

- Jeżeli nikt tego nie przerwał, to czy to się tam wydarzyło po raz pierwszy? Bo to wygląda jakby to miejsce było wykorzystywane wcześniej do takich celów - zapytała Agnieszka Gozdyra.

 

- Ta jednostka ma swojego przełożonego. Powinno mu najbardziej zależeć na tym, aby tę sprawę wyjaśnić. Jego jednostka rzutuje na całą polską policję. A on awansuje - powiedział Fabiańczyk. - Musimy pamiętać, że to wszystko zakończyło się nie pobiciem, ale śmiercią człowieka -  dodał były policjant..

 

Egzamin z użycia paralizatora


Według Fabiańczyka tylko policjant po szkoleniu i egzaminie może używać tasera. Trwa ono różnie w zależności od sprzętu, ale kończy się to egzaminem. Na pewno użycie bez przeszkolenia kończy się postępowaniem dyscyplinarnym. Według niego nie można używać tasera w okolicy serca, krtani i szyi, pachwiny. Ważny - zdaniem byłego policjanta - jest czas oraz to ile człowiek jest w stanie znieść. Według Fabiańczyka podstawowy czas to jest 5 sekund. Używanie tego urządzenia wielokrotnie po 5 lub nawet 10 sekund to już zbyt dużo.

 

- Według mnie użycie tasera jeden raz przez 5 sekund, to powoduje znaczne skutki. Jeśli ktoś jest chory na serce to może umrzeć - powiedział były policjant.

 

Szkolenie polega według niego także i na tym, aby nauczyć się używać tasera wobec osoby, która się broni przed nim. Szkolenie takie obejmuje także zajęcia z pierwszej pomocy, aby zareagować, gdy porażenie prądem spowoduje u kogoś nieprzewidziane skutki.

 

- Trzykrotne użycie tasera jest dla mnie niezrozumiałe. Uważam, że po jednym razie zatrzymany był skłonny do oporu - powiedział Jan Fabiańczyk. - Dopóki nie ma opinii biegłego, nie można powiedzieć, co jest przyczyną śmierci - dodał.

 

Ostrożność jest konieczna

 

- Zawsze trzeba zakładać, że zastosowanie jakiegokolwiek środka może się skończyć źle. Trzeba je tak stosować, aby wyrządzić zatrzymanemu jak najmniejszą krzywdę - powiedział Fabiańczyk.

 

- Kilka osób spadło mi z krzesła. Nie tylko nie skończyło się to śmiercią, ale nawet obrażeniami - powiedział Fabiańczyk, który odniósł się w ten sposób do informacji, że policjanci odpowiedzieli ojcu Igora Stachowiaku, że jego syn "spadł z krzesła".

 

- W komisariacie była panika i lawina błędów. Niewiele z tego, co się tam działo miało coś wspólnego ze sztuką policyjną. A jeśli powiem, że nic to, niewiele się pomylę - powiedział były policjant.

 

- Na pewno takie rzeczy nie dzieją się w każdym komisariacie - powiedział gość Agnieszki Gozdyry.

 

Jego zdaniem postępowanie prowadzone przez prokuraturę oraz prowadzone równolegle postepowanie dyscyplinarne były zbyt wolne. Jego zdaniem wciąż w tej sprawie jest wiele niejasności.

 

- Pamiętam wypowiedź wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego, który pół roku temu twierdził, że widział nagranie z tasera. Teraz twierdzi, że nigdy go nie widział - stwierdził Fabiańczyk, odnosząc się do słów ministra Zielińskiego, który przeprosił za policję. 

 

Polsat News

ag/hlk/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie