Portugalia: 24-godzinny strajk sparaliżował służbę zdrowia i oświatę
24-godzinny strajk pracowników sfery publicznej w Portugalii, rozpoczęty w piątek nad ranem, sparaliżował funkcjonowanie służby zdrowia i oświaty. Protestujący domagają się podwyżek i poprawy warunków pracy.
Jak poinformował Rui Raposo z federacji syndykatów administracji publicznej Frente Comum, która jest współorganizatorem strajku, w piątkowym proteście bierze udział około 75 proc. pracowników sfery budżetowej. Dodał, że w służbie zdrowia i w szkolnictwie pracę podjęło w piątek zaledwie 10 proc. załóg.
Głównym żądaniem protestujących jest poprawa warunków pracy w sektorze publicznym oraz podwyżka płac.
- Przez kilka ostatnich lat zarobki zatrudnionych w portugalskiej sferze budżetowej były zmniejszane o kilka procent. Chcemy, aby obecny socjalistyczny rząd przeszedł od słów do czynów i przywrócił utracone przez pracowników pensje - wyjaśnił przedstawiciel Frente Comum.
Kolejki na ostrych dyżurach, odwołane zabiegi
Raposo powiedział, że protestujący chcą również, aby wprowadzony w Portugalii od ubiegłego roku 35-godzinny tydzień pracy objął wszystkich pracowników sfery publicznej.
- W dalszym ciągu znaczna część pracowników nie może korzystać z krótszego tygodnia pracy, gdyż ustawa przewiduje, że przywilej ten dotyczy tylko osób mających umowę z instytucją państwową. Tymczasem w samych portugalskich szpitalach około 50 proc. załogi ma tzw. umowy indywidualne, zawierane przez pracowników z podmiotami prywatnymi - wskazał Raposo.
W efekcie strajku w większości portugalskich szpitali i przychodni medycznych w piątek odwołano zabiegi, a na ostrych dyżurach tworzyły się długie kolejki pacjentów.
Piątkowy strajk jest jednym z największych protestów społecznych od czasu, gdy do władzy w listopadzie 2015 r. doszedł socjalistyczny gabinet Antonia Costy.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze