Nie znali "jego ciemnej strony". Pijany lekarz z Opoczna był winny ws. śmierci 10-latki

Polska

Lekarz ze szpitala w Opocznie, którego pijanego zatrzymano podczas dyżuru, był skazany za przyczynienie się do śmierci 10-letniej Oli, która nie wybudziła się z narkozy. Jak ustaliła reporterka Polsat News, dyrekcja szpitala nie wiedziała o tym fakcie. Proces w tej sprawie toczył się ponad 10 lat. Ostatecznie sąd podtrzymał wyrok skazujący, ale sprawę umorzono z powodu przedawnienia.

O 58-letnim obecnie dr. Dariuszu P. stało się głośno ponownie w czwartek. Na policję zadzwonili świadkowie informując, że pełniący dyżur na oddziale ratunkowym szpitala w Opocznie lekarz może być pijany. To były jego pierwsze godziny w nowym miejscu pracy.

 

Kłopoty z koordynacją

 

- Przekazali, że zachowuje się nienaturalnie i co jakiś czas… traci równowagę - powiedziała Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

 

W pokoju lekarskim policjanci zabezpieczyli trzy szklane butelki po alkoholu oraz dwie puszki po piwie. Śledczy sprawdzają, czy swoim zachowaniem spowodował zagrożenie dla zdrowia pacjentów, za co grozi do 5 lat więzienia.  Postępowanie z urzędu wszczął również Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej przy Sądzie Lekarskim w Łodzi. Może ono zakończyć się nawet odebraniem prawa zawodu.  

 

- O problemach alkoholowych lekarza wiadomo od dawna, przynajmniej w środowisku łódzkich ratowników medycznych. Ci, z którymi rozmawiałem, potwierdzili, że choć to doskonały specjalista z zakresu ratownictwa medycznego i anestezjologii, to ma poważny problem z alkoholem, który prawdopodobnie rozpoczął się od śmierci 10-letniej Oli - powiedział reporter Polsat News, Adam Malik.

 

Winny, ale bez kary

 

Ola w czerwcu 2002 roku nie wybudziła się ze znieczulenia ogólnego, jakiemu została poddana na czas zabiegu w gabinecie stomatologicznym. Narkozę podał anestezjolog Dariusz P.

 

Kiedy sądy pierwszej i drugiej instancji uniewinniły lekarza, tata Oli zaskarżył wyroki do Sądu Najwyższego. Ten nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

 

W październiku 2012 roku zapadł wyrok. Sąd uznał, że P. naraził pacjentkę na niebezpieczeństwo utraty życia m.in. znieczulając ją bez obecności pielęgniarki anestezjologicznej, nie monitorował również stanu pacjentki oraz nie prowadził karty znieczulenia.

 

Sędzia stwierdził jednak, że doktor popełnił błędy nieumyślnie, a w takim przypadku przedawnienie następuje po 10 latach i sprawę umorzył. Ostatecznie rodzice Oli otrzymali 125 tys. zł odszkodowania za jej śmierć.

 

"Gdybym miał wiedzę, nie zatrudniłbym go"

 

Zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Opocznie Ryszard Wilk powiedział, że były to pierwsze godziny Dariusza P. w nowym miejscu pracy i nawet go nie widział. Wiedzę o doktorze czerpał z CV.

 

 

- Wiem tylko, że jest specjalistą anestezjologii i medycyny ratunkowej, więc kwalifikacje bardzo wysokie i dobre. Natomiast nie miałem wiedzy na temat jego ciemnej strony - powiedział Wilk.

 

O tym, że lekarz był skazany, Wilk również nie wiedział. Dowiedział się od dziennikarza Polsat News.

 

- Nie będę tego komentował, bo nie mam tej wiedzy - oświadczył. Zapewnił jednak, że gdyby taką wiedzę miał, to mężczyzna "nie zostałby zatrudniony".

 

- Taka informacja za kandydatem do pracy obligatoryjnie nie idzie - dodał Wilk.

 

Polsat News, polsatnews.pl, Dziennik Łódzki

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie