PO: MON udostępnia dokumenty ws. przetargu na helikoptery zbyt późno
MON w poniedziałek odmówił nam dostępu do swoich dokumentów, przygotował je dopiero teraz; to jest ewidentne zacieranie śladów czy ukrywanie przed opinią publiczną ważnych informacji, które mogłyby osłabiać Antoniego Macierewicza - uważają posłowie PO. Innego zdania jest wiceszef MON, Michał Dworczyk. - Przekażemy wszystkie dokumenty, o które prosiła PO, jesteśmy transparentni - powiedział.
W zeszłym tygodniu trzech posłów Platformy: Cezary Tomczyk, Marcin Kierwiński i Mariusz Witczak złożyło do ministra obrony wniosek o kontynuację kontroli poselskiej w MON i w związku z tym wydanie kolejnych dokumentów dotyczących przetargu na helikoptery dla armii i ewentualnej roli w całej sprawie b. szefa rządowej podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, dr. Wacława Berczyńskiego.
W czwartek posłowie PO ponownie pojawili się w MON. Na konferencji prasowej przed siedzibą resortu obrony nawiązali do środowej debaty nad wotum nieufności dla ministra obrony Antoniego Macierewicza.
"Co MON chciało ukryć?"
- PiS broniąc wczoraj pana ministra Macierewicza podczas głosowania nad wotum nieufności wziął na siebie pewną odpowiedzialność za jego działania, zarówno przed tym dniem jak i później - powiedział poseł Tomczyk.
Według niego, "wszystko, co zdarzy się w ciągu następnych miesięcy, wszystkie kolejne mankamenty związane z panem ministrem Macierewiczem, idą już na konto zarówno PiS, prezesa Kaczyńskiego, jak i pani premier Szydło".
- Jesteśmy tu teraz po to, żeby kolejny raz skontrolować dokumenty, które są w MON. Kroczymy śladem Wacława Berczyńskiego, to jest dla nas najistotniejsze - podkreślił polityk PO.
- Nie damy się w tej sprawie zastraszyć, będziemy konsekwentnie wyjaśniać tę sprawę aż do samego końca. Wypada sobie zadać pytanie, co MON chciał ukryć, dlaczego te informacje, które są zawarte w dokumentach, nie mogły być znane opinii publicznej wcześniej. Dzisiaj interesuje nas kontekst Wacława Berczyńskiego obiegu dokumentów niejawnych w ramach resortu MON, negocjacji z Francuzami - mówił Tomczyk.
Inny poseł PO, Mariusz Witczak, podkreślał, że PO zależało, by otrzymać dokumenty przed sejmową debatą ws. Macierewicza. "Bardzo nam zależało na tym, żeby MON przekazało nam dokumenty wcześniej, żebyśmy mogli przygotować posłów i opinię publiczną rzetelnie do tej debaty" - mówił Witczak.
"Zacieranie śladów"
- Nie stało się tak dlatego, że odmówił nam MON w poniedziałek dostępu do tych dokumentów, przygotował je na dzisiaj, nie mógł dzień wcześniej? To jest ewidentne zacieranie jakiś śladów czy ukrywanie przed opinią publiczną jakichś ważnych informacji, które mogłyby osłabiać Antoniego Macierewicza - ocenił poseł PO.
Podkreślił, że PO jest "zdeterminowana, by służyć opinii publicznej i Polakom ważnymi informacjami", które dot. przetargu na śmigłowce.
- W tle mamy cały czas niewyjaśnioną kwestię dot. zakupu samolotów dla VIP za ponad 2 mld zł. To jest Boeing, również b. firma Wacława Berczyńskiego - zaznaczył Witczak.
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.
Berczyński: dokumenty nie musiały być w sejfie
W kwietniu br. ówczesny szef podkomisji ds ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r. 20 kwietnia szef MON przyjął rezygnacje Berczyńskiego z kierowania podkomisją ds zbadania katastrofy smoleńskiej.
Berczyński niedawnym wywiadzie w "Super Expressie" przyznał, że w sprawie przetargu na Caracale miał "do wglądu dokumenty, w których były zapytania ofertowe", jednak "wszystkie one miały najniższą klauzulę tajności" i "nie wymagały przechowywanie w sejfie".
PO złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. W zawiadomieniu PO chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez szefa MON i ujawnienia informacji niejawnych osobom nieuprawnionym, za które PO uważa Berczyńskiego, jego zastępcę w podkomisji ds zbadania katastrofy smoleńskiej dr Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego i rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Jak podkreślali posłowie PO, były to osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.
Dworczyk: jesteśmy transparentni
Resort obrony oświadczył, że nie jest prawdą, że szef MON bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty. Jak mówił wiceminister Michał Dworczyk, Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz mieli upoważnienie szefa MON do wglądu w "archiwalną dokumentacją" techniczną dotyczącą zakończonego we wrześniu 2015 r. postępowania na śmigłowce oraz nie mieli wglądu do dokumentów negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju.
Dworczyk pokazał dziennikarzom kopie poświadczenia bezpieczeństwa wydane Berczyńskiemu przez szefa SKW w marcu 2017 r. oraz tymczasowego upoważnienia wystawionego przez ministra obrony w styczniu 2016 r. Podkreślił, że posłowie PO widzieli te dokumenty i że podobnych upoważnień udzielali także ministrowie w czasach rządu PO-PSL.
- Przekażemy wszystkie dokumenty, o które prosiła PO, zresztą tak jak zawsze. Z jednej strony wypełniamy przepisy, a z drugiej strony jesteśmy transparentni. Nie mamy nic do ukrycia, wszystkie dokumenty otrzyma PO - powiedział Dworczyk.
Szef MON zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO. Według ministra, posłowie powiadomili prokuraturę o przestępstwie wiedząc, że go nie było.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie wykluczył, że prokuratura przesłucha Berczyńskiego w związku z przetargiem na śmigłowce. Zastrzegł jednocześnie, że nie dyktuje, kiedy kogo przesłuchać; taką decyzję podejmują prokuratorzy. Śledztwo dotyczące organizacji postępowania na śmigłowce, a następnie odstąpienie od kontraktu prowadzi dd listopada 2016 r. Prokuratura Regionalna w Szczecinie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze