Nie doszło do pojednania między Maleńczukiem a działaczem pro-life. Muzyk miał go uderzyć

Polska
Nie doszło do pojednania między Maleńczukiem a działaczem pro-life. Muzyk miał go uderzyć
PAP/Jacek Bednarczyk

Przed krakowskim sądem nie doszło w środę do pojednania w procesie, jaki wytoczył muzykowi Maciejowi Maleńczukowi, działacz Fundacji Pro-Prawo do życia. Chodziło o naruszenie nietykalności osobistej podczas pikiety antyaborcyjnej; muzyk zaprzecza zarzutom.

W sądzie stawili się oskarżyciel prywatny Łukasz Konieczny i oskarżony Maciej Maleńczuk z pełnomocnikami. Posiedzenie odbywało się za zamkniętymi drzwiami. - To było posiedzenie pojednawcze, do pojednania nie doszło. Dziękuję bardzo - powiedział Maciej Maleńczuk do dziennikarzy po wyjściu z sali rozpraw.

 

Sprawa dotyczy wydarzeń z 17 grudnia na Rynku Głównym w Krakowie. Odbywał się tam protest, zorganizowany przez Partię Razem, przeciwko wypowiedzeniu przez rząd konwencji antyprzemocowej. Na manifestacji pojawili się także członkowie Komitetu Obrony Demokracji, by wyrazić solidarność z opozycją okupującą salę plenarną Sejmu. Nieopodal, antyaborcyjną demonstrację zorganizowała także fundacja Pro-Prawo do Życia.

 

- Podczas pikiety zostałem zaatakowany przez Macieja Maleńczuka. Początkowo krzyczał na mnie i innych wolontariuszy, następnie podszedł do mnie, wyrwał mi transparent i rzucił o ziemię. Mój protest rozwiązał uderzeniem mnie pięścią w lewą część żuchwy - zrelacjonował zdarzenie na stronie stopaborcji.pl wolontariusz Fundacji Pro-Prawo do Życia Łukasz Konieczny.

 

W jego imieniu prywatny akt oskarżenia przygotowali prawnicy Fundacji Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

 

"Nikogo nie pobiłem"


Inaczej o sprawie wypowiadał się Maciej Maleńczuk. "(…) wyjaśniam, że nikogo nie pobiłem, a rzeczywistą mową nienawiści są żądania pozbawienia mnie wolności za odmienne poglądy niż głosi je organizacja Ordo Iuris. To ja zostałem zaatakowany za krytykę plakatów i banerów poszarpanych ciał dzieci. Mam wrażenie, że każdy mierzy swoją miarą takie sytuacje. Czy w tym przypadku prawo zostało złamane i przez kogo, zdecyduje sąd oraz jego prawomocny wyrok" - napisał Maciej Maleńczuk w oświadczeniu.

 

Jak poinformował dziennikarzy w środę po posiedzeniu pojednawczym pełnomocnik oskarżyciela prywatnego adwokat Maciej Kryczka z Ordo Iuris, podczas posiedzenia obie strony przedstawiły swoje warunki pojednania i nie zaakceptowały ich wzajemnie. W związku z tym sąd wyznaczył termin rozprawy głównej. Odbędzie się ona we wrześniu.

 

"Takie warunki nie mogły być zaakceptowane"


Pytany przez dziennikarzy adwokat wyjaśnił, że w imieniu oskarżyciela prywatnego domagał się wypłaty zadośćuczynienia, natomiast strona przeciwna proponowała wzajemne przeproszenie. - Takie warunki nie mogły być zaakceptowane przez nas - powiedział adwokat.

 

Odmówił podania kwoty zadośćuczynienia, którego się domagał. - Zostałem celowo uderzony. Z mojej strony nie było agresji, jedynie ze strony oskarżonego. To było celowe pobicie - powiedział oskarżyciel prywatny Łukasz Konieczny.

 

Kodeks karny w art. 217 stanowi, że "kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". W par. 2 napisano, że "jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary".

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie