Pierwszy taki polski trawers. Janusz Adamski zdobył Mount Everest w niezwykły sposób

Świat
Pierwszy taki polski trawers. Janusz Adamski zdobył Mount Everest w niezwykły sposób
Facebook/No Oxygen Solo Everest Expedition 2017

Himalaista i podróżnik Janusz Adamski w niedzielę nad ranem czasu nepalskiego zdobył Mount Everest od strony północnej, a następnie zszedł na stronę południową, nie korzystając najprawdopodobniej z tlenu z butli ani pomocy Szerpy wysokogórskiego. To pierwszy taki polski i piętnasty światowy trawers (wejście i zejście ze szczytu różnymi drogami) najwyższej góry na Ziemi.

Według informacji na stronach wyprawy, pomoc zewnętrzna miała ograniczyć się tylko do wniesienia części sprzętu, natomiast wspinaczka aklimatyzacyjna oraz atak szczytowy były prowadzone samotnie.

 

Polak po swoim wyczynie zszedł do obozu po stronie nepalskiej, skąd będzie próbował przedostać się do Katmandu razem z koordynatorem wyprawy, który zabezpieczał Adamskiego - Andrzejem Ziółkowskim, polskim filmowcem i podróżnikiem.

 

- Cieszymy się, że jest więcej Polaków w statystykach, że widać na świecie, iż Polacy zdobywają szczyty, mają osiągnięcia, próbują dokonywać czegoś, czego jeszcze nie było - powiedział polsatnews.pl Marek Wierzbowski, sekretarz generalny Polskiego Związku Alpinizmu.

 

 

Wyprawa rozpoczęła się 8 kwietnia, ale przygotowania do niej trwały miesiącami. Kluczowym czynnikiem była też pogoda. Himalaista musiał trafić na "okno pogodowe" tak, by między jedną a drugą bazą nie musieć zmagać się np. z zamiecią śnieżną.

 

Konieczna była też właściwa aklimatyzacja, gdyż Adamski planował zdobyć szczyt bez używania tlenu. Do tej pory udało się to tylko jednemu Polakowi - Marcinowi Miotkowi w 2005 r. Tegoroczny polski zdobywca Everestu nie potwierdził jeszcze, czy udało mu się zrealizować zamiar.

 

45-letni Janusz Adamski jest trzecim Polakiem, który zdobył "Koronę Ziemi" - najwyższe szczyty kontynentów (Mt. Everest zdobył wcześniej od strony południowej w 2006 r.).

 

Kilkanaście podejść tego samego dnia

 

Maj to najpopularniejszy miesiąc na zdobywanie Everestu. W tym samym czasie odbywa się co najmniej kilka ekspedycji, a himalaiści muszą niekiedy wręcz czekać w kolejce do podejścia. W niedzielę, kiedy Adamskiemu udało się wejść na szczyt, dokonało też tego około 70 osób - donosi "Himalayan Times".

 

- Pogoda była dosyć zła, szczególnie jeśli chodzi o siłę wiatru, ale były kilka luk, z których skorzystała część himalaistów- powiedział "The Washington Post" jeden z przewodników. - Kilka zespołów miało szczęście, ale wielu wspinaczy musiało zawrócić w połowie drogi na szczyt ze względu na silne wiatry - dodał.

 

Jedna z niedzielnych wypraw zakończyła się tragicznie. Śmierć poniosło trzech himalaistów, z USA, Australii i Słowacji. Poszukiwany jest czwarty członek ich wyprawy, który podczas zejścia zgłosił, że źle się czuje i nie dotarł do obozu.

 

polsatnews.pl, USAtoday.com

pam/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie