"Kogoś ruszyło sumienie". Budka o tym, dlaczego nagranie z komisariatu we Wrocławiu ujrzało światło dzienne
- Po ludzku rozumiem, że komuś puściły nerwy. Jeśli pan minister Mariusz Błaszczak i pan minister Zbigniew Ziobro, i ich koledzy, nie potrafili wyjaśnić tej sprawy przez rok, to ktoś dał ją mediom i jak widać skutecznie - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Borys Budka z PO zapytany, komu zależało, by nagranie z kamery paralizatora, którym rażono Igora Stachowiaka, ujrzało światło dzienne.
- Myślę, że kogoś ruszyło sumienie. Policjanci w zdecydowanej większości to bardzo dobrzy, porządni ludzie i jeżeli widzą, że wokół nich dzieje się coś takiego, co plami mundur, to komuś puściły nerwy - podkreślił były minister sprawiedliwości.
- Jeśli przez rok nic się nie dzieje w tej sprawie, jeśli komendant tamtejszego komisariatu awansuje służbowo i zostaje wicekomendantem miejskim, to chyba państwo PiS nawet nie działa teoretycznie - dodał.
"To nie pierwsza sprawa"
Zdaniem Budki "w tej chwili mamy do czynienia z taką klasyczną spychologią i zrzucaniem winy na innych". - Domagamy się nie tylko natychmiastowej dymisji wiceministra Jarosława Zielińskiego, który odpowiada za policję, ale także komisji śledczej w tej sprawie - podkreślił.
Jak zauważył były minister, "to nie pierwsza sprawa, gdzie nagle okazuje się, że dowody, które miały znaleźć się w sprawie, nagle dziwnym trafem się nie znajdują".
– Tak, jak nie ma wideorejestratora z limuzyny, którą jechała pani premier (podczas wypadku w Oświęcimiu w lutym - red.), tak nie ma nagrania z komisariatu, w którym wydarzyło się to tragiczne zdarzenie - dodał.
"PiS nie radzi sobie z bezpieczeństwem Polaków"
- We wszystkich sprawach, w których bada się odpowiedzialność m.in. ministra Błaszczaka, występuje prokuratura. Pytanie, czy prokuratorzy są tak nieudolni, czy być może to jest gra na to, by Ziobro jednak miał wpływ na Błaszczaka i w jakiś sposób sterował jego ruchami nieujawnianiem pewnych materiałów - zastanawiał się Budka.
Jego zdaniem, "na to wszystko powinna odpowiedzieć komisja śledcza, bo PiS nie radzi sobie z bezpieczeństwem Polaków". - Jeśli PiS nie ma nic do ukrycia, to zagłosowałby za komisją śledczą - dodał.
"Jak wiele jeszcze spraw jest zamiatanych pod dywan?"
Budka zwrócił uwagę, że wiceminister Zieliński "chyba dwa tygodnie po tym zdarzeniu, podczas posiedzenia komisji spraw wewnętrznych i administracji, zapewniał, że jego służby tę sprawę wyjaśnią".
- To było powodem tego, że Sejm nie zajął się na posiedzeniu tą sprawą, dlatego, że zapewnienia Zielińskiego były na tyle przekonujące większość parlamentarną, że dali sobie spokój. Rok mija i nie ma żadnych wyjaśnień w tej sprawie. Jak wiele jeszcze spraw jest zamiatanych pod dywan? - pytał Budka.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze