Pobierali po 500 euro miesięcznie. Belgijski parlament zorientował się po 18 latach, że ich praca była fikcją
Dwóch współpracowników Parlamentu Federalnego Belgii przez 18 lat otrzymywało co miesiąc 500 euro wynagrodzenia. Pieniądze dostawali za zasiadanie w radzie zarządzającej funduszem emerytalnym posłów. Belgijskie media ujawniły, że w rzeczywistości rada niczym nie zarządzała, a na konta obu członków wpłynęło przez lata około 100 tys. euro.
Współpracownicy byli członkami zarządu funduszu emerytalnego deputowanych ASBL wraz z kilkoma parlamentarzystami Izby Reprezentantów, niższej izby belgijskiego parlamentu. Od lat nie słychać było jednak o żadnym oficjalnym spotkaniu rady, a jeden z dwóch jej członków odszedł na emeryturę w 2011 roku. Mimo to, nadal otrzymywał wynagrodzenie.
Po ich śmierci pieniądze otrzymywałyby żony
Parlament rozpoczął wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Według belgijskich mediów, zgodnie z porozumieniem zwartym w 1999 r. obaj współpracownicy mieli zarządzać funduszem emerytalnym w zamian za wynagrodzenie w wysokości 500 euro miesięcznie. Co więcej, pieniądze te miały być wypłacane także po śmierci współpracowników i wpływać na konta ich żon.
Zarabiali na czarno
Wypłaty nie pojawiały się w oficjalnych sprawozdaniach finansowych belgijskiego parlamentu. Pieniądze otrzymywali więc na czarno. Sprawa została wykryta niedawno przez jednego z pracowników Izby.
Prezydent Izby, Siegfried Bracke, skierował sprawę do Prokuratury Brukselskiej.
lavenir.net, gva.be
Czytaj więcej
Komentarze