Śmiertelnie pobili dwuletniego Szymona. Prokurator żąda 15 lat więzienia dla rodziców chłopca
Szymon zmarł w lutym 2010 r. na skutek obrażeń doznanych po uderzeniu w brzuch. Jego ciało rodzice porzucili w stawie w Cieszynie. Przez dwa lata nie było wiadomo, kim jest odnaleziony w stawie chłopczyk. Proces w tej sprawie toczy się po raz drugi. Poprzedni wyrok uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach.
Kar po 15 lat więzienia zażądał w czwartek przed katowickim sądem okręgowym prokurator dla rodziców oskarżonych o zabicie niespełna dwuletniego syna Szymona z Będzina.
Wykazali się całkowitą obojętnością
Według prokuratora Arkadiusza Jóźwiaka, nie ulega wątpliwości, że rodzice - Jarosław R. i Beatach Ch. - dopuścili się zbrodni zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym - po spowodowaniu u Szymona ciężkich obrażeń nie udzielili mu pomocy, godząc się na jego śmierć.
- To było bezbronne dziecko, skazane na łaskę rodziców. Wykazali się oni całkowitą obojętnością, nie udzielili mu pomocy, doprowadzając w efekcie do jego śmierci - powiedział oskarżyciel.
Śmierć nastąpiła po kilku dniach
Odnosząc się do wyjaśnień R. i Ch., którzy wzajemnie obarczali się winą, Jóźwiak przytoczył fragment uzasadnienia wyroku sądu apelacyjnego w tej sprawie, który zaznaczył, że to, który z rodziców pobił Szymona nie ma w tej konkretnej sprawie - w której śmierć nastąpiła po kilku dniach - pierwszorzędnego znaczenia dla oceny ich odpowiedzialności.
Poza karą pozbawienia wolności, oskarżenie chce pozbawienia obojga oskarżonych praw publicznych na 10 lat i podania wyroku do publicznej wiadomości.
"Nie mieli świadomości, że dziecko może umrzeć"
Rodzice nie mieli świadomości, że ich dziecko może umrzeć, dolegliwości łączyli z podaniem mu egzotycznego owocu - przekonywał przed sądem obrońca Jarosława R. Andrzej Herman. Dlatego ojciec miał podać Szymonowi roztwór soli, by sprowokować wymioty. - Nie mieli świadomości, że narażają życie dziecka nie jadąc z nim do lekarza. Nie da się przyjąć, że doszło do zaniechania ze świadomością śmierci dziecka, godzenia się na skutek śmiertelny - mówił mec. Herman.
Obrońcy Beaty Ch. - Michał Ergietowski i Marek Krupski - wyrażali przekonanie, że sąd okręgowy nie jest związany orzeczeniem sądu apelacyjnego, który uchylając poprzedni wyrok wskazał właśnie na zamiar ewentualny sprawców. Według adwokatów, nie jest to zgodne z faktami. Nie zgadzają się też na zrównanie odpowiedzialności obojga oskarżonych. - Kluczowy jest zamiar w chwili popełnienia czynu. To że u Szymona doszło do zapalenia otrzewnej wiemy od biegłych. Gdyby rodzice o tym wiedzieli, zachowaliby się inaczej - przekonywał mec. Krupski.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze