"UE nie może pozwolić na łamanie prawa". W Brukseli spotkanie ws. praworządności w Polsce

Świat

We wtorek ministrowie państw UE będą rozmawiać o wszczętej wobec Polski procedurze dot. naruszenia praworządności. W ten sposób wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans chce sprawdzić, czy kraje członkowskie opowiedzą się za ukaraniem Polski. Zwolennikiem zaostrzenia kursu wobec Warszawy jest nowy prezydent Francji Emmanuel Macron. UE mówi o uzależnieniu dotacji od przestrzegania prawa.

Jutro na posiedzeniu rady ds. ogólnych ministrowie ds. europejskich po raz pierwszy będą dyskutować o rządach prawa w Polsce.

 

Po tym, gdy Komisja Europejska uruchomiła już dwa z trzech etapów procedury kontroli praworządności w Polsce (uruchomionej po raz pierwszy w historii UE w styczniu 2016 roku) i pomimo niesatysfakcjonujących działań i odpowiedzi rządu w Warszawie. zdecydowano, jednak że KE wstrzyma się z automatycznym przejściem do ostatniego etapu, czyli wnioskowaniem do Rady Europejskiej o nałożenie na kraj sankcji.

 

Chcą sprawdzić nastroje

 

Wiceprzewodniczy KE Frans Timmermans zaproponował kolegium komisarzy, aby najpierw sprawdzić nastroje wśród krajów członkowskich: czy jest wola i chęć ukarania Polski. Bo jeśli w tej sprawie nie będzie jednomyślności, to taki wniosek w ramach trzeciego etapu procedury prowadziłby do impasu i braku decyzji, odkrywając przy okazji wady unijnej procedury.

 

A wiadomo, że oficjalnie przeciwko karom dla Polski za łamanie rządów prawa są Węgry. Nieoficjalnie mówi się, że sankcji dla Polski nie chcą też Brytyjczycy, których głos wciąż (pomimo brexitu) się liczy i Niemcy, którym nie jest na rękę karanie sąsiada, zwlaszcza teraz, przed wyborami parlamentarnymi.

 

Stąd też pomysł przeprowadzenia wcześniejszej debaty na forum państw członkowskich, reprezentowanych przez ministrów ds. europejskich. Polskę ma reprezentować Konrad Szymanski, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. 

 

Malta nie chciała tej debaty

 

- O tym, jak bardzo trudna wizerunkowo dla kraju jest taka debata świadczy fakt, że Maltanska Prezydencja, która organizuje obecnie spotkania unijnych ministrow, długo nie chciała się zgodzić, na dopisanie tematu Polski do obrad - mówi korespondentce Polsat News w Brukseli Dorocie Bawołek unijny dyplomata z Komisji Europejskiej. Pod presją Komisji Europejskiej zgodzono się jednak zająć praworządnością w Polsce. 

 
Unijni dyplomaci z Komisji Europejskiej, z którymi rozmawiała dziennikarka Polsat News, tłumaczą, że "celem tej dyskusji nie jest konfrontacja polityczna, ale zwrócenie uwagi państw członkowskich na sytuację w Polsce". Dlatego na początku spotkania sytuację tę przedstawi Timmermans, "tak, jak widzi ją Komisja Europejska".
 
Następnie do relacji Komisji Europejskiej odniesie się najprawdopodobniej minister Szymański. Szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski już zapowiedział, że raport KE, który we wtorek ma zostać przedstawiony, jest stronniczy i Polska na pewno się do niego odniesie.
 
"To dowód, że UE jest czujna"
 
- Komisja jest przekonana, że sytuacja w Polsce jest na tyle poważna, że zasługuje na taką debatę - powiedział unijny dyplomata korespondentce Polsat News, a Timmermans jest przekonany, że "następnie w dyskusję włączą się ministrowie z poszczególnych krajów. Komisja Europejska liczy na udział innych państw, by w ten sposób dać do zrozumienia władzom w Warszawie, że troskę o Polskę wyrażają też inne unijne stolice, a nie tylko Komisja Europejska".
 
Dyskusja ma też odeprzeć zarzuty, jakie rząd w Warszawie wielokrotnie kierował w stronę Komisji, że procedura wdrożona wobec Polski
została uruchomiona wbrew unijnemu prawu i przez niedemokratycznie wybranych unijnych urzędników. 
 
- Komisja Europejska chce, by z debaty poszedł sygnał, że UE czuje się wystarczająco silna, aby rozmawiać również o takich sprawach, jak prawa podstawowe, a nie tylko ryby czy pieniądze - mówi unijny dyplomata. I dodaje: Ma to być sygnał także dla innych państw, które może planują podobne zmiany i myślą, że ujdzie im to na sucho. Dzięki debacie zobaczą, że UE jest czujna i przygląda się takim zamiarom.
 
Gdy jeden kraj UE łamie prawo, skutki odczuwają wszyscy
 
Jak przekonuje rozmówca Doroty Bawołek, w czasie debaty ma zostać zwrócona również uwaga na to, "że zagrożenie dla rządów prawa w jednym kraju ma konsekwencje dla innych państw, zwłaszcza dla inwestorów, którzy muszą mieć pewność, że w razie sprawy sądowej w Polsce będą sądzeni przed niezależnymi, niezawisłymi sądami. - Komisja Europejska chce na to jutro zwrócić uwagę ministrow "28" - wyjaśnia dyplomata. 
 
O tym, jak ważna jest jutrzejsza dyskusja dla wiceszefa Komisji Europejskiej Timmermansa świadczy fakt, że choć spotkanie wszystkich unijnych komisarzy odbywa się w Strasburgu, a na sesji plenarnej ma być zaprezentowany jego projekt walki z negatywnymi skutkami globalizacji, Timmemans postanowił zostać w Brukseli i wziąć udział w dyskusji unijnych ministrów.
 
W historii UE będzie to zaledwie drugi raz, gdy unijni ministrowie będą rozmawiać o zagrożeniu dla fundamentalanych zasad prawa.
 
Kilka lat temu taka dyskusja dotyczyła Węgier, ale wówczas żaden z ministrów nie wziął udziału w debacie (swoj raport przedstawila tylko Komisja). Tym razem, jak twierdzi unijny dyplomata, "jest przekonanie, że kraje zechcą przedstawić swoją opinię o tym, co dzieję się w Polsce, aby pokazać, że czasy się zmieniły UE chce rozmawiać o podstawowych wartościach".
 
Polsat News, fot. Pixabay/Pexels
Dorota Bawołek/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie