Surfer zepchnięty w głąb morza. Uratowano go po ponad dobie

Świat

Po 32 godzinach spędzonych w wodzie 22-letniego surfera ze Szkocji uratowała straż przybrzeżna z Belfastu. Matthew Bryce dryfował w kierunku Irlandii Północnej. Ratownicy znaleźli go 20 kilometrów od szkockiego wybrzeża. Mężczyzna trafił do szpitala, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

22-latka uratowano kilka dni temu, ale teraz, kiedy odzyskał siły, opowiedział o przeżytym koszmarze.

 

Mężczyzna surfował w okolicy plaży Machrihanish u wybrzeży Szkocji. Zaginął w niedzielę rano. Ratownicy śmigłowca odnaleźli go 20 km od szkockiego wybrzeża w poniedziałek ok. godz. 19:30.


"Załoga była szczęśliwa"


Szkot trafił do szpitala w Belfaście w stanie hipotermii. Jego życiu jednak nie zagraża niebezpieczeństwo. Prawdopodobnie uratował go kombinezon z pianki neoprenowej, który miał na sobie.


- Nadzieja na znalezienie żywego surfera malała z każdą godziną. Załoga helikoptera była szczęśliwa, kiedy zobaczyła mężczyznę w wodzie ze swoją deską surfingową – powiedział Dawn Petrie ze straży morskiej.


"Trudno opisać, co czułem"


- To wszystko było straszne, ale najgorsza była noc. Widziałem łodzie rybackie, krzyczałem, ale nikt mnie nie słyszał. Były daleko i po prostu odpłynęły – opowiadał Bryce.


- Kiedy zobaczyłem helikopter z całych sił zacząłem krzyczeć i machać. Wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, aby mnie zauważyli. Kręcili się wokół i myślałem, że mnie nie widzą. Kiedy zobaczyłem, że zawracają, trudno opisać, co czułem – podkreślił uratowany surfer.

 

The Telegraph, Reuters

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie