Holendrzy złożyli hołd polskim lotnikom. Osuszono fragment morza, by wydobyć ich ciała
W holenderskim Oudemirdum odsłonięto pomnik upamiętniający polską załogę bombowca Vickers Wellington, zestrzelonego w maju 1941 r. przez niemiecki myśliwiec. Wrak samolotu odnalazła w 2016 r. i wydobyła z wody holenderska grupa badaczy.
Bombowce Vickers Wellington z 305. Dywizjonu Bombowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego "Ziemi Wielkopolskiej" wystartowały 8 maja 1941 r. z lotniska koło Nottingham, by przelecieć nad Kanałem La Manche i zbombardować śródmieście Bremy. Nad Morzem Północnym samoloty zostały zaatakowane przez niemieckie myśliwce. Jeden z polskich bombowców runął do morza. Wszyscy lotnicy zginęli.
Na pokładzie Wellingtona byli kapitan Maciej Socharski, sierżant Jan Dorman (pilot), plutonowy Zdzisław Gwóźdź (drugi pilot), kapral Ludwik Karcz (strzelec pokładowy), plutonowy Stanisław Pisarski (strzelec pokładowy) i plutonowy Henryk Sikorski (radiooperator).
Szczątki bombowca zostały odnalezione w 2016 r. na dnie sztucznego jeziora Ijsselmeer w Holandii. W czasie wojny była to część Morza Północnego. Odnalazła je holenderska grupa badaczy Leemans Speciaalwerken, która zajmuje się m.in. prowadzeniem poszukiwań lotniczych. Udało się je wyciągnąć z wody.
We wtorek w Oudemirdum uroczyście odsłonięto pomnik poświęcony poległym lotnikom, z elementami śmigła zestrzelonego samolotu. Symbolicznie rozciągnięto też na łące obok pomnika ogromną szachownicę polskich sił powietrznych o powierzchni 400 m kw. W ceremonii wzięli udział przedstawiciele holenderskich władz, Muzeum Sił Powietrznych z Dęblina oraz Ambasady Polskiej w Holandii.
"To mówi wiele o tym, jacy są Polacy"
Evander Broekman z Leemans Speciaalwerken, który kierował wydobyciem wraku, powiedział, że dla Holendrów jest niezwykle ważne, by pamiętano o tej załodze, i aby Polacy wiedzieli, jak traktowani są tu bohaterowie.
- W Holandii nie zapomnieliśmy o tym, że ci ludzie walczyli także o naszą wolność, i to bardzo ważne, żeby ludzie w Polsce o tym wiedzieli. Jestem bardzo szczęśliwy, że Polacy przyjechali tu do Holandii, żeby wziąć udział w uroczystościach. Także ludzie, którzy wiedzieli, że pracujemy nad wydobyciem wraku, zwracali się do nas z pytaniem o szczegóły, chcieli tu przyjechać. To mówi wiele o tym, jacy są Polacy - powiedział Broekman.
W uroczystości wziął też udział jego syn Ewen Broekman z kolegami. Wszyscy należą do holenderskich kadetów morskich. - Widziałem wiele filmów dotyczących II wojny światowej i pamiętam, że brało w niej udział wielu żołnierzy z Polski, m.in. walczyli w dywizjonach myśliwskich. Byli bardzo dobrzy. To bardzo ważne, by być tutaj, to coś wyjątkowego, ponieważ wojna światowa była ważnym wydarzeniem. Polacy byli bohaterami, ponieważ walczyli o wolność. Trzeba o tym pamiętać - powiedział młody Broekman.
"Bardzo ważne - wydobycie wraku"
Burmistrz gminy De Fryske Marren, Fred Veenstra powiedział, że choć nie było trudno odnaleźć samolot na dnie sztucznego jeziora, trudno go było wydobyć. - To pierwszy tego typu projekt w Holandii. Ponieważ wiedzieliśmy, że prawdopodobnie w środku znajdują się szczątku ludzkie, uznaliśmy, że bardzo ważne jest wydobycie wraku, by zorganizować tym ludziom pogrzeb - powiedział.
Ogromną szachownicę na uroczystość przywiozła organizacja Hurricane of Hearts z Wielkiej Brytanii. Dagmara Chmielewska z tej organizacji powiedziała, że szachownica jest wykorzystywana od trzech lat na różnych uroczystościach jako symbol przyjaźni polsko-brytyjskiej, a dzięki wtorkowemu wydarzeniu również polsko-holenderskiej. - Stworzyliśmy tę flagę-szachownice, która reprezentuje polskich pilotów, dzięki czemu możemy przypomnieć, jak ważni byli w bitwie o Wielką Brytanię i w czasie całej II wojny światowej - powiedziała.
Miejsce, w którym znajdował się wrak samolotu, przed wydobyciem zostało otoczone stalową tamą, a następnie wypompowano z niego wodę. Dzięki temu wydobyto elementy wraku, w tym trzy bomby, części silnika, łopat śmigła, rzeczy osobiste załogi oraz karabiny Vickers. Numer silnika i nazwisko jednego z pilotów na hełmofonie pozwoliło zidentyfikować samolot. Wydobyto też bomby, które zdetonowano w Holandii.
"Nie tylko o Polskę i Holandię, ale o wolną Europę"
Szczątki samolotu do Polski zabiorą w środę pracownicy Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Pracownik tego muzeum Jacek Zagożdżon powiedział, że to symboliczny moment, bo pomnik odsłonięto w dniu święta polskiej flagi. - Wspaniale, że dziś zebrało się tu tak wielu Polaków, Brytyjczyków i Holendrów, by upamiętnić tą załogę, która walczyła nie tylko o Polskę i Holandię, ale o wolną Europę - powiedział.
We wraku znajdowały się również szczątki poległych polskich lotników. Nie wszystkich, bo część z ciał krótko po katastrofie morze wyrzuciło na brzeg, a Polaków pochowano m.in. w Amsterdamie.
Uroczystości odsłonięcia pomnika towarzyszyła wystawa "17 000 reasons to remember" (17 000 powodów by pamiętać) autorstwa Piotra Sikory i Roba Deeksa z Mapis Project CIC. Odbyła się również premiera książki poświęconej historii wydobycia szczątków.
19 września 2016 r., w dzień po obchodach rocznicy bitwy pod Arnhem, nad miejscem znalezienia wraku przeleciał zabytkowy bombowiec brytyjski Lancaster, by oddać hołd polskiej załodze.
PAP
Czytaj więcej