Zawiadomienie do prokuratury ws. słów Gosiewskiej: "zwyrodnialcy, bydło, swołocz"
Posłanka PiS Małgorzata Gosiewska popełniła przestępstwo zniesławienia - twierdzi Arkadiusz Brodziński ze Stowarzyszenia Polska Laicka, który w czwartek złożył zawiadomienie w tej sprawie do Prokuratury Rejonowej w Toruniu. Jak argumentuje, ofiarą zniesławienia padł on sam oraz "inne osoby".
W zawiadomieniu Brodziński powołał się na art. 212 & 2 Kk, który mówi: Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 (pomawia o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności) za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
"Problemem są politycy, dziennikarze, czy pseudodziennikarze"
Wniosek dotyczy wypowiedzi Gosiewskiej 11 kwietnia w Telewizji Republika. Posłanka mówiła tam o uczestnikach organizowanych od jakiegoś czasu kontrmanifestacji towarzyszących PiS-owskim obchodom miesięcznic katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu. Odniosła się też do osób co miesiąc protestujących przed Wawelem w czasie, kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedza grób pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich.
- To, co ci ludzie robią, to co ci ludzie wykrzykują, to jak zakłócają modlitwę, jak nie pozwalają rodzinie zbliżyć się do grobu, to jest po prostu coś potwornego (...) Problemem są politycy, dziennikarze, czy pseudodziennikarze, którzy popierają to bydło, przepraszam bardzo, tą swołocz, która w ten sposób się zachowuje - powiedziała posłanka.
W dalszej części wywiadu stwierdziła: - Szanowni państwo, właśnie jesteśmy w takiej sytuacji, że to jest smutne, ale ta garstka zwyrodnialców, bo inaczej ich nie potrafię nazwać sprawiła, iż musimy chronić nasz rząd, chronić naszego prezydenta, czyli robić to czego nie robiło państwo polskie doprowadzając do chociażby tego, co stało się w Smoleńsku.
"Policja nie stwierdziła naruszenia prawa"
Zdaniem Brodzińskiego, określenia użyte przez Gosiewską miały się odnosić do uczestników manifestacji organizowanej 10 kwietnia przez Obywateli RP.
Jak podkreślił, była to "pokojowa i kulturalna manifestacja »o godny spokój ludzkiej żałoby«, mającej na celu uczcić pamięć wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej oraz pokazać niezgodę na wykorzystywanie pamięci o ofiarach wypadku lotniczego do utrwalania narodowo-katolickiej władzy".
"W spokoju, pod ochroną policji przemaszerowaliśmy z białymi różami w dłoniach z Placu Piłsudskiego w Warszawie na Plac Zamkowy. Tam manifestacja została rozwiązana. Policja nie stwierdziła żadnego naruszenia prawa" - dodał Brodziński w oświadczeniu.
"Przedstawiciele PiS-u muszą wiedzieć, że nie są bezkarni"
- Wszyscy, którzy uczestniczyli w tej manifestacji, uczestniczyli w manifestacji legalnej, która była zgłoszona i miała pokojowy przebieg. Nie może być tak, że przedstawiciele władzy, przedstawicielka PiS-u urąga obywatelom, tylko dlatego, że korzystają ze swoich obywatelskich praw - zaznaczył Brodziński w rozmowie z polsatnews.pl.
- Nie może być też tak, że ktoś, kto ma odmienny pogląd, jest obrażany, urąga mu się, tylko dlatego, że postępuje zgodnie z funkcjonującym prawem - dodał.
Jak podkreślił Brodziński, "przedstawiciele PiS-u, rządu muszą widzieć, że nie są bezkarni, ich też ogranicza prawo".
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze