"Śniadanie w Radiu Zet". Sellin o Misiewiczu: mam nadzieję, że się gdzieś sensownie odnajdzie
- Bartłomiej Misiewicz w mojej ocenie nie był niczemu winien. To Antoni Macierewicz holował go na swoim grzbiecie – podkreślił w programie "Śniadanie w Radiu Zet" poseł PSL Marek Sawicki. – Uważam, że Misiewicz powinien mieć szansę i mam nadzieję, że się gdzieś sensownie odnajdzie, jeśli chodzi i o pracę zawodową – powiedział z kolei wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Gośćmi dzisiejszego programu byli Jarosław Sellin (PiS), Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), Jacek Wilk (Kukiz'15), Paweł Rabiej (Nowoczesna), Marek Sawicki (PSL) Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta.
Dyskusję zdominowała sprawa Bartłomieja Misiewicza.
- Po raz kolejny w Polsce pokazuje się, że kowal zawinił, cygana powiesili – zaznaczył Marek Sawicki. Zdaniem posła PSL "zabrakło rozmowy”.
Przypomniał, że jeszcze niedawno Joachim Brudziński z PiS mówił o Misiewiczu, że to najlepszy PR-owiec ostatniego dziesięciolecia. – Wystarczyło z nim porozmawiać i Misiewicz spokojnie, potulnie, podjął decyzję i za prezydenta i premiera, i prezesa i powiedział: "żegnam PiS" – dodał.
Sawicki uważa, że za awanse Misiewicza odpowiedzialny jest szef MON. – Nie rozmawialiśmy o tym, jak jest wyposażona polska armia, dlaczego takie zmiany kadrowe się dokonywały i w takim tempie. Wszyscy byliśmy zajęci rzecznikiem prasowym Macierewicza. Może to był sposób, żeby odwrócić uwagę od ważnych spraw – mówił.
"Ja go na pewno nie zatrudnię"
- Po rozmowie z komisją nastąpiła decyzja o odsunięciu od polityki tego młodego człowieka, który mam nadzieję, że się gdzieś odnajdzie – powiedział z kolei wiceminister Jarosław Sellin. – Sprawiedliwie to oceniając, jeden argument, który padał w tej dyskusji na jego temat, nie był właściwy, mianowicie wypominanie mu wieku – podkreślił.
Jak dodał, "na miejscu polityków nie tworzyłby atmosfery wilczego biletu dla Misiewicza". – Uważam, że powinien mieć szansę i mam nadzieję, że się gdzieś sensownie odnajdzie, jeśli chodzi o pracę zawodową – dodał.
- Ja go na pewno nie zatrudnię – zaznaczyła posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska.
"Byliście jedną wielką firmą pośrednictwa pracy"
Sellin stwierdził też: - Kiedy pytałem PO, czy w czasie waszych rządów był jakiś bezrobotny członek PO, kiedy w kraju bezrobocie było na poziomie 12-13 proc, to nie potrafiliście wskazać żadnego. Byliście jedną wielką firmą pośrednictwa pracy dla swoich członków partyjnych
- Trzeba było mnie zapytać, w mojej rodzinie było w tym czasie trzech bezrobotnych członków PO – odpowiedziała Śledzińska-Katarasińska.
"Dostawał, to brał. To jest straszne"
Zdaniem posłanki PO, "w pewnym momencie Jarosław Kaczyński chciał pokazać – głównie członkom PiS – kto tu rządzi, bo to już przekraczało granice przyzwoitości i wyobraźni przyzwoitego człowieka".
- Misiewicz nie startował w konkursach, nie aplikował na stanowiska, tylko je dostawał. Dostawał, to brał. To jest straszne – podkreśliła Śledzińska-Katarasińska.
Jak dodała, "chciałabym, żeby Misiewicz nie zdobywał doświadczenia za publiczne pieniądze rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych". – Doświadczenie można zdobyć wszędzie, nawet w robotach publicznych. Ta buta i pycha była przerażające, ale chyba dlatego, że mu ciągle coś dawano – tłumaczyła.
Wyraziła nadzieję, że "Misiewicza nie będzie w naszych rozmowach o polityce, bo nie warto".
"Zaszkodził sobie brakiem dojrzałości"
Zdaniem Andrzeja Dery z Kancelarii Prezydenta, "w dużej mierze Misiewicz sam sobie zaszkodził brakiem dojrzałości". – Sprawa z Białegostoku to pokazała – dodał.
- Nie traktowałbym tego jak rozgrywkę między szefem MON, a prezesem PiS, czy prezydentem. Macierewicz w jakiś sposób był przywiązany do tego młodego człowieka. On był bardzo sprawny medialnie, ale popełnił błędy i w ich wyniku zostaje teraz odsunięty. Zabrakło mu dojrzałości i pokory. Tym się to kończy – wyjaśnił prezydencki minister.
"Sondaże pokazują, że szczyt był już osiągnięty"
Jacek Wilk z klubu Kukiz’15 zwrócił uwagę, że "powinniśmy raz na zawsze w Polsce ustalić, jaka jest grupa stanowisk bardziej politycznych, które wymienia się przy wymianie władz na osoby według klucza politycznego i wszystko byłoby jasne".
- Kolejne ekipy by to robiły i byłoby to poza dyskusją. Warto zadbać o to, żeby kandydat miał jakiś poziom kompetencji odpowiedni do takiego stanowiska – dodał.
Jego zdaniem PiS zajął się Misiewiczem ze względu na sondaże. – Widać ewidentnie, że szczyt był już osiągnięty jakiś czas temu i teraz spada. To jest moment, żeby coś skorygować i poprawić – tłumaczył.
"Zdrada wartości, z którymi wchodziliśmy do polityki"
W dyskusji poruszono także temat kłopotów Nowoczesnej, której szeregi w ostatnich dniach opuściło czworo posłów. Do klubu Platformy Obywatelskiej przeszli: Marta Golbik, Joanna Augustynowska, Michał Stasiński i Grzegorz Furgo.
- To jest smutne, jeśli posłowie odchodzą. Mam wrażenie, że nie do końca czuli, jaka jest wizja i misja Nowoczesnej – powiedział Paweł Rabiej z partii Ryszarda Petru. – Wkraczaliśmy do polityki, żeby dokonać zmiany. PO nie jest już partią zmiany o wielu, wielu lat. W jakiejś mierze wchodziliśmy na rynek w dużej kontrze do PO – tłumaczył Rabiej.
Podkreślił, że przejście posłów do PO odbiera także trochę "jako zdradę wartości, z którymi wchodziliśmy do polityki, chęci zmiany, lojalność wobec idei budowania państwa, które jest dobrze zarządzane".
"Jest posprzątane. Wygrała PO"
Śledzińska-Katarasińska zwróciła uwagę, że "jak posłowie z PO przechodzili do Nowoczesnej, to my nie podnosiliśmy żadnego larum i nie mówiliśmy, że zdradzili jakieś ideały".
Podkreśliła, że z posłów, którzy przeszli z Nowoczesnej do PO najlepiej zna Grzegorza Furgo, z którym zasiada w komisji kultury. – Jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy mieli inne zdanie, więc dla mnie jest naturalne, że będziemy w tej chwili w jednym ugrupowaniu – dodała.
- Wydaje mi się, że jest posprzątane. Że w rywalizacji PO i Nowoczesna, wygrała Platforma – powiedział Sellin.
Schetyna liderem opozycji
Zdaniem Sellina, "Nowoczesna będzie taką efemeryczną partią jak Samoobrona i Ruch Palikota". – Mocno na tym zaważyło to, że Grzegorz Schetyna sprawnie zagrał z wnioskiem o wotum nieufności dla rządu narzucając siebie jako kandydata na premiera – wyjaśnił.
Dodał, że "jego przemówienie nie było charyzmatyczne, ale był to sprytny manewr, który spowodował, że Nowoczesna nie miała wyjścia i musiała go poprzeć wskazując, kto jest liderem opozycji".
Polsat News
Czytaj więcej