Nastolatka zmarła po użyciu dezodorantu
12-letnia Brytyjka Paige Daughtry miała obsesję na punkcie higieny - stale używała dezodorantów. Zlekceważyła jednak zagrożenie, jakie niesie używanie sprayu w nadmiarze w zamkniętym pomieszczeniu. Dwie substancje w dezodorancie: butan i izobutan wpłynęły na akcję serca Peige i stały się przyczyną jej śmierci - orzekł patolog sądowy dr Jonathan Metcalfe.
Orzeczenie ogłoszono teraz choć do tragedii doszło w lipcu ubiegłego roku, gdy Paige przebywała razem z rodzicami i starszą siostrą na wakacjach w parku w Fleetwood niedaleko Blackpool w Lancashire.
Nieprzytomną córkę leżącą na łóżku twarzą w dół znalazł ojciec. Próbował ją ratować. Jego krzyk usłyszeli dwaj turyści z sąsiedniej przyczepy, którzy przybiegli z pomocą. To oni zadzwonili po pogotowie, które przewiozło dziewczynkę do szpitala w Blackpool.
Jednak po dwóch godzinach 12-latka zmarła.
Zużyła cały pojemnik
Jak ustalono, siedziała w przyczepie słuchając muzyki. Obok okna znaleziono pusty pojemnik po sprayu. Sekcja zwłok i analiza mózgu wykazały, że przyczyną zgonu były dwie substancje, które zawiera dezodorant: butan i izobutan. To one wpłynęły na akcję serca Peige.
- Godzinami siedziała w pokoju i ciągle się pryskała, żeby nie pachnieć brzydko. Używała sprayu w małych pomieszczeniach, więc jej tego zakazałam. Myślę, że każda 12-latka używa dezodorantu, ale ona go nadużywała - tłumaczyła matka.
The Telegraph
Komentarze