Chłopiec miał głębokie oparzenie. Jego matka szukała pomocy... w internecie
Zamiast u lekarza szukała porady w internecie. Matka poparzonego półtorarocznego chłopca została namierzona przez internautki. I to dzięki nim dziecko w końcu trafiło do szpitala w Suwałkach. W samą porę, gdyż to poparzenie, zdaniem specjalistów, mogło skończyć się tragicznie.
- Ten dzieciak miał oparzoną między innymi stopę - mówi Andrzej Grzyb, kierownik oddziału chirurgii dziecięcej szpitala w Suwałkach.
Do cierpiącego dziecka matka nie wezwała pogotowia. Chłopiec trafił do szpitala dzięki internautom - innym matkom, korzystającym z lokalnego portalu społecznościowego. To na nim, zamiast u lekarza, kobieta szukała rady, co zrobić z oparzeniami synka.
- Do policjantów zgłosiła się kobieta, która na portalu społecznościowym zauważyła zdjęcie, które przedstawiało poparzoną nóżkę. Osoba, która zgłosiła interwencję była zaniepokojona stanem zdrowia tego dziecka – relacjonuje sierż. Agata Kulikowska de Nałęcz, oficer prasowy policji w Ełku.
Głębokie oparzenia
Oparzenie było głębokie. Chłopiec ma poparzone 5 procent powierzchni ciała.
- Wiemy, że dyskusja pod tym zdjęciem była bardzo ożywiona, pojawiło się wiele wpisów, większość zachęcała kobietę, żeby zgłosiła się do lekarza - zauważa sierż. Kulikowska de Nałęcz.
Matka tłumaczyła, że smaruje rany maściami. Policja dotarła do rodziny po 6 godzinach od momentu, gdy dziecko wylało na siebie gorącą herbatę. To policjanci wezwali karetkę. Lekarze mówią, że gdy tak małe dziecko ma poparzone rączki, nóżki, głowę i buzię konieczna jest hospitalizacja. Nawet dwie doby po wypadku może wystąpić wstrząs.
- To jest ciężka choroba. Dziecko może przestać sikać, będzie miało obrzęki ciała, a ja cały czas nie zakładam sytuacji, że ktoś nie zareaguje. Nawet przy lżejszych poparzeniach, jeśli wystąpi wstrząs oparzeniowy, to może nastąpić śmierć – stwierdza Andrzej Grzyb.
Niewykluczone więc, że reakcja internautów i policji uratowała chłopca.
"Dr google jest idiotą"
- Jeżeli rzeczywiście jesteśmy wrażliwi na to, że druga osoba może być zagubiona i nie przywidywać konsekwencji tego co robi, a nam się wydaje, że musimy pomoc, to to jest najlepsza postawa, że wzajemnie sobie pomagamy - mówi dr Mariola Kosowicz, psycholog i terapeuta w Centrum onkologii w Warszawie. Dodaje, że byłaby daleka od tego, żeby mamę dziecka oceniać w sposób negatywny. - Ale jestem zbudowana tym, że inne matki zareagowały - podkreśla dr Kosowicz.
- Dr google jest idiotą, bo nieumiejętne korzystanie z doktora google prowadzi często do nieszczęść - zauważa prof. Janusz Książyk, szef kliniki pediatrii w Instytucie "Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka".
Najczęściej pomocy w internecie szukają matki dzieci chorych przewlekle, ale ze zlekceważeniem poparzenia dziecka profesor Janusz Książyk spotyka się po raz pierwszy.
- Jestem przerażony tym, że komputer jest lepszy od głowy, bo tutaj zawiodło myślenie i troska o dziecko - zauważa prof. Książyk.
Policja wyjaśnia, czy doszło do narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Polsat News