"To była rzeź a nie polowanie". Zawiadomienie ws. strzelania przez ministra Szyszkę do bażantów

Polska
"To była rzeź a nie polowanie". Zawiadomienie ws. strzelania przez ministra Szyszkę do bażantów
Flickr/muffinn/CC BY 2.0

"Po otwarciu klatek podrzucano je do góry prosto pod lufy myśliwych - argumentują dwie fundacje, które w poniedziałek złożyły zawiadomienie do prokuratury. Jak uzasadniają, minister środowiska Jan Szyszko i inne osoby "zabili ponad 400 bażantów w Grodnie z naruszeniem przepisów ustawy o ochronie zwierząt, co podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch".

Autorami wniosku do Prokuratury Okręgowej w Warszawie są: Fundacja Prawnej Ochrony Zwierząt "Lex Nova" i Fundacja na Rzecz Ochrony Zwierząt IUS ANIMALIA.

 

Odnoszą się do polowania 11 lutego w Grodnie koło Torunia, kiedy kilkaset bażantów zostało wypuszczonych z klatek prosto pod lufy myśliwych. Wśród uczestników był też  szef Polskiego Związku Łowiectwa Lech Błoch.

 

Jak argumentują przedstawiciele fundacji, takiego strzelania zabrania m.in. unijny kodeks etyczny myśliwych.

 

"Arogancja i poczucie bezkarności"


- Nie można tego uznać za polowanie, gdyż strzelano do ptaków, które od momentu wylęgu do chwili śmierci były utrzymywane przez całe życie w niewoli w Ośrodku Hodowli Zwierzyny w Grodnie - mówi Anna Gdula, prezes Fundacji "LEX NOVA".


I dodaje, że ponieważ bażanty nie były zwierzętami dzikimi i nie stanowiły własności Skarbu Państwa, więc zgodnie z prawem łowieckim nie spełniały definicji zwierzyny łownej, na którą można polować.

 

- W tej konkretnej sytuacji inne przepisy polskiego prawa kwalifikują bażanty jako drób. A uśmiercanie drobiu może odbywać się wyłącznie po jego wcześniejszym ogłuszeniu. To, co zaszło w Grodnie jest dla mnie bulwersujące, szczególnie, że dokonali tego ludzie, którzy są wieloletnimi myśliwymi. Jeżeli łamią przepisy prawa, które doskonale znają, świadczy to o ich arogancji i poczuciu bezkarności - podkreśla Gdula.

 

"Podrzucano je pod lufy jak żywe skrzydlate rzutki"

 

- Jestem wstrząśnięta rzezią, jaka miała tam miejsce - mówi Dorota Wiland, prezes Fundacji IUS ANIMALIA. - Te bażanty nigdy wcześniej nie latały. Po otwarciu klatek podrzucano je do góry prosto pod lufy myśliwych. Jak żywe skrzydlate rzutki. Z moralnego punktu widzenia jest niedopuszczalne, aby żywe, czujące istoty były traktowane w ten sposób.

 

Organizacje, które złożyły zawiadomienie, postulują wprowadzenie całkowitego zakazu strzelania do ptaków, a w tym również do bażantów i kuropatw hodowanych przez ośrodki hodowli zwierzyny.

 

Złożyły również oświadczenie, że w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę będą wykonywały prawa pokrzywdzonego.  

 

Szyszko: polowanie najbardziej humanitarnym sposobem pozyskiwania pożywienia

 

Minister środowiska tłumacząc się na początku marca z polowania na bażanty wypuszczane z klatek stwierdził, że "to najbardziej humanitarny sposób pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego". 

 

"Minister Środowiska nadzoruje PZŁ - zarówno w zakresie pozyskania zwierzyny, jak i jej hodowli w obwodach łowieckich. Jego obowiązkiem jest pełna znajomość funkcjonowania polskiego łowiectwa, w tym i również w zakresie polowań. Z tego też powodu uczestniczy w ważnych spotkaniach przedstawicieli polskiego łowiectwa, w tym i polowaniach" - napisał Szyszko w oświadczeniu, tłumacząc, że polowanie to jego obowiązek.

 

polsatnews.pl

grz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie