"Człowiek Urbana", "człowiek Putina". Mocne oskarżenia w "Skandalistach"
- Pan Rozenek jest znanym manipulatorem. To stara urbanowska szkoła, którą nabył będąc zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Nie" Jerzego Urbana - tak Artur Zawisza, odpowiedział na słowa Andrzeja Rozenka z partii Biało-Czerwoni, który zasugerował, iż gość programu "Skandaliści" "propaguje w Polsce rosyjską rację stanu".
Zawisza był gościem najnowszego odcinka programu Agnieszki Gozdyry. Formuła jest taka, iż w trakcie nagrania do dyskusji dołącza osoba o przeciwnych poglądach. W tym przypadku był to Rozenek.
Mówiąc o propagowaniu przez Zawiszę w Polsce "rosyjskiej racji stanu", polityk powołał się na dane KRS, z których ma wynikać, iż współtwórca Ruchu Narodowego ma zasiadać w zarządzie regionalnego "Radia Hobby". O rozgłośni stało się głośno, gdy zaczęła nadawać audycję przygotowywaną przez rosyjskie państwowe "Radio Sputnik".
Zawisza zaprzeczył, że zasiada w zarządzie radia.
W kwestii prokremlowskich powiązań Rozenek powołał się również na raport Political Capital Policy Research and Consulting Institute. Zawisza nazwał węgierski think tank "sponsorowanym przez liberalne ośrodki, kompletnie niepoważnym instytutem".
"Zawodowy kłamca zawsze będzie kłamał"
- Na tym polegają insynuacje, czyli opluć i wyjść zadowolonym. Zawodowy kłamca zawsze będzie kłamał - zwrócił się do rozmówcy Zawisza.
- Zdaje się, że to pańscy przyjaciele uczestniczyli w spotkaniach Klubu Wałdajskiego (coroczne spotkania znanych ekspertów, specjalizujących się w studiach nad polityką wewnętrzną i zagraniczną Rosji - red.) - dodał członek Ruchu Narodowego.
Na to Rozenek przyznał, że sam w takim spotkaniu uczestniczył i nie widzi w tym nic złego.
- To czy mnie Putin zapraszał, czy pana? Człowiek rosyjskiego MSZ-u - ocenił Zawisza, a w dalszej części wypowiedzi dodał: "Oto pańscy mistrzowie: Urban, Palikot (Rozenek był w Twoim Ruchu - red.) i jeszcze jest pan człowiekiem Putina".
Zawisza o "Rafalali": dziwowisko
Agnieszka Gozdyra przypomniała słynne nagranie z 2014 r. programu "Tak czy Nie", w którym transseksualista "Rafalala" oblał Zawiszę wodą po tym, jak usłyszał iż jest "tym czymś".
- Przez ostatnie lata mnóstwo osób gratulowało mi tego, że udało się powstrzymać ekspansję medialną tego pewnego rodzaju dziwowiska. Od tego momentu tzw. Rafalala już więcej w szerokozakresowych mediach się nie pojawił. A wówczas próbowano "wkręcić" go do mediów i pokazać, jako równoprawnego uczestnika debaty publicznej - powiedział gość "Skandalistów".
Wyjaśnił również, że słowa "to coś" nie odnosiły się do "rzeczywistego człowieka, ukrytego za wizerunkiem" (kobiety), ale do owej "fałszywej kreacji".
Gozdyra zapytała, czy byłby w stanie jeszcze raz usiąść z Rafalalą w studiu. - Nie widzę takiej potrzeby - odparł.
Polsat News
Czytaj więcej