Ujazdowski: Kaczyński nie ma planu. To szkoła Bonapartego
- Ta operacja z blokowaniem Donalda Tuska nie miała nic wspólnego z polityką narodową, z ambicją narodową, z podmiotowością. To było stoczenie boju na polu całkowicie sprzecznym z polskim interesem, z racją stanu – powiedział w Radiu Zet Kazimierz Michał Ujazdowski, europoseł niezrzeszony, wcześniej polityk PiS.
Ujazdowski zauważył, że polityka PiS jest "bardzo chaotyczna i w planie europejskim jest nie do przewidzenia".
- W dużym stopniu zależy od kaprysu - powiedział Ujazdowski.
Jego zdaniem Jarosław Kaczyński "nie ma wielkiego planu". - To jest szkoła Bonapartego - zaangażujemy się, a potem się zobaczy. Tylko tak się nie buduje potencjału państwa - uważa polityk.
"Nie można przenosić rywalizacji wewnętrznej na płaszczyznę międzynarodową"
Zapytany, co stało za rozgrywką z blokowaniem Tuska, odpowiedział "przede wszystkim niezdolność psychologiczna do poparcia Donalda Tuska".
- Prezesa i kierownictwa partii, czyli niezdolność do tego żeby uznać, iż na arenie europejskiej obowiązują inne reguły, solidarność narodowa, że nie można przenosić rywalizacji wewnętrznej na płaszczyznę międzynarodową - dodał.
Strategia "bardzo szkodliwa z punktu widzenia interesu RP"
Jak tłumaczył, "jeśli się rządzi poprzez eskalację, zarządzanie konfliktem, poprzez wyznaczenie bardzo radykalnej, totalnej różnicy między obozem rządzącym, a opozycją, to zachodzi ta psychologiczna niezdolność do powiedzenia: a jednak ten człowiek jest warty poparcia".
- Chociaż rok temu takie sygnały (że Polacy poprą Polaka - red.) były - zauważył.
Zaznaczył, że PiS zdecydował się na inną strategię, która jest "bardzo szkodliwa z punktu widzenia interesu Rzeczypospolitej".
"Stoczyliśmy bój zdecydowanie niezrozumiały"
Zdaniem Ujazdowskiego "zdecydowanie pobłądzono".
- Dlatego że Polska powinna minimalizować straty i maksymalizować sojuszników. My stoczyliśmy bój totalnie niezrozumiały dla naszych partnerów, także tych najbliższych z Grupy Wyszehradzkiej, Brytyjczyków, dla ludzi, dla państw, z którymi mieliśmy dobrą kooperację - tłumaczył w Radiu Zet.
"Z tej destrukcyjnej polityki można zawrócić"
Jak powiedział, ta batalia "na pewno zostanie w pamięci, że Polacy podważali swojego obywatela na stanowisku, na wysokim stanowisku unijnym. To pozostanie w pamięci i to będzie rzutować ujemnie wtedy, kiedy przyjdzie nam walczyć o obsadę tego typu stanowisk".
- Natomiast z tej destrukcyjnej polityki można zawrócić, jeśli dokona się poważnej rewizji stanowiska i Polska nastawi się na partycypację, na wpływ, na treść polityki unijnej, a nie na wadzenie się na polach całkowicie nieracjonalnych. To od polskiego rządu zależy. Dzisiaj sygnały, które płyną z ust obozu rządzącego wskazują na to, że PiS idzie po linii starej - dodał.
"Nie musimy iść od ściany do ściany"
Zaznaczył, że "Polska nie musi wybierać między polityką destrukcyjną, polityką izolacji, a słuchaniem we wszystkim Brukseli".
- Sztuka polega na łączeniu asertywności ze zdolnością do współpracy europejskiej. My nie musimy iść od ściany do ściany, od wysłuchiwania we wszystkim elit brukselskich, do konfliktu nieracjonalnego - podkreślił.
Radio Zet, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze