Po 32-latach sąd wypuścił go z więzienia w Kalifornii. Studenci obalili dowody świadczące przeciwko niemu

Świat
Po 32-latach sąd wypuścił go z więzienia w Kalifornii. Studenci obalili dowody świadczące przeciwko niemu
pixabay.com/public domain

Andrew Leander Wilson miał 30 lat, kiedy trafił do więzienia w Los Angeles (USA) za zabójstwo 21-letniego Christophera Hansona. Od początku twierdził, że jest niewinny. W czwartek opuścił więzienne mury już jako 62-latek. Brawo bili mu studenci prawa, którzy charytatywnie pracowali nad sprawą Wilsona, szukając dowodów na jego niewinność. - Żal byłby stratą czasu - przekonywał mężczyzna.

- To niewiarygodne, to niewiarygodne - powtarzał Wilson, wychodząc na wolność. Uśmiechał się szeroko do dziennikarzy i studentów, trzymając za rękę swoje siostrę i córkę. Na miejscu była też jego 15-letnia wnuczka.

 

W środę sędzia Sądu Najwyższego, Laura Priver, nakazała wypuszczenie mężczyzny na wolność po tym, jak prokuratorzy ustalili, że proces w sprawie Wilsona nie przebiegał sprawiedliwie.

 

"Po prostu chcę kochać moją rodzinę"

 

Uniewinniony mężczyzna przyznał, że przez te wszystkie lata największa podporą była jego matka. - Była jak 96-letni pit bull - śmiał się Wilson. Kobieta powiedziała dziennikarzom, że sama wciąż nie może uwierzyć w to, że po trzech dekadach syn wreszcie ją odwiedzi.

 

- Pisałam listy do rządu, policji, Departamentu Sprawiedliwości. Pisałam do wszystkich przez 30 lat - mówiła.

 

Studenci na rzecz niewinnie skazanych

 

Walczący o uwolnienie Wilsona studenci, działający w ramach "Projektu na rzecz niewinnych", wskazali liczne nadużycia i przekroczenia przepisów podczas procesu mężczyzny sprzed 32 lat. Adepci prawa odkryli, że zatajono wówczas fakt, iż jedyny świadek zdarzenia, 17-letnia wówczas dziewczyna zamordowanego, był przesłuchany kilka tygodni po zdarzeniu.

 

Inną ważną okolicznością było, że w przeszłości kobieta składała już fałszywe zeznania na policji, oskarżając innego mężczyznę o gwałt, którego nie popełnił.

 

- To był koszmar, ale przetrwałem i dotarłem do końca tej drogi - powiedział Wilson. Zapewnił też, że nie ma w sercu żalu, nazwał go "stratą czasu". - To już za mną. Teraz po prostu chcę coś zjeść i kochać moją rodzinę - dodał.

 

Na 3 maja przewidziana jest rozprawa, podczas której sąd ma orzec, czy Wilson był faktycznie niewinny. Jeśli się to potwierdzi, mężczyzna będzie mógł ubiegać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie.

 

abcnews.go.com, cbsnews.com

pam/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie