Bez burgerów i pizzy. Amerykańscy żołnierze przejdą w Polsce na "dietę"
Do tej pory za żołnierzami stacjonującymi na misjach pokojowych lub biorącymi udział w konfliktach zbrojnych podążali restauratorzy, oferując wojskowym fast foody m.in. z Pizzy Hut, czy Burger Kinga. W Polsce ma być jednak inaczej. Na żołnierzy czekają surowe warunki zakwaterowania i… dużo ziemniaków.
- Nigdy nie zobaczycie tam Burger Kinga. Bądźcie gotowi na ziemniaki, trzy posiłki dziennie, przez pół roku - miał powiedzieć do żołnierzy, którzy w kwietniu przylecą do Polski, by zabezpieczyć wschodnią flankę NATO generał Ben Hodges, odpowiedzialny za armię USA w Europie. O sprawie napisał "Wall Street Journal".
Jak wyjaśnił gen. Hodges, amerykańska armia "posunęła się odrobinę za daleko, jeśli chodzi o niektóre luksusy dla żołnierzy." Jak dodał, warunki będą spartańskie, ale wzbogacone o dostęp do Wi-Fi.
Brak ochoty do mobilizacji
Cytowany przez amerykańską gazetę weteran wojen major Kevin Muhlenbeck opowiadał, że gdy służył w Iraku i Afganistanie, w bazach stworzono klimat, "jakby żołnierze nie byli w strefie działań wojennych", a po zjedzeniu fast foodów nie mieli ochoty do mobilizacji czy walki.
Znaczna część amerykańskich żołnierzy już stacjonuje w Polsce. Generał Hodges przemawiał do tych, którzy w kwietniu wzmocnią swą obecnością bazę w Orzyszu. Będą oni stanowić trzon wielonarodowych batalionowych grup bojowych, w skład których wejdą również żołnierze z Wielkiej Brytanii i Rumunii.
"Wall Street Journal"
Czytaj więcej