Pierwszy w Polsce udany przeszczep krzyżowy nerek od żywych dawców niespokrewnionych

Technologie

Pierwsza w Polsce operacja tego typu zakończyła się pełnym sukcesem. Oba zabiegi przeprowadzono we wtorek równolegle w Warszawie i Szczecinie. Aurelia Miszczak, pacjentka ze Szczecina, była dawcą dla pacjentki z Warszawy, natomiast pacjent z Warszawy był dawcą dla pacjenta ze Szczecina - Adama Miszczaka. Narządami wymieniły się małżeństwa.

- Obydwie operacje zakończyły się pełnym sukcesem. Od razu po zespoleniach naczyniowych nerka zaczęła wydzielać mocz. Tak było u nas, pierwsi wysyłaliśmy sms-a kolegom i za chwilę dostaliśmy podobną informację stamtąd - powiedział z satysfakcją profesor Marek Myślak - ordynator oddziału nefrologii i transplantacji nerek z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.

 

Obie operacje wszczepienia nerek odbyły się we wtorek, równolegle w Warszawie i Szczecinie. W stolicy przeprowadzili je specjaliści Instytutu Transplantologii oraz Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie (pod kierunkiem prof. Kwiatkowskiego oraz dr. Rafała Kieszka).

 

W Szczecinie wykonał je zespół pod kierunkiem ordynatora oddziału nefrologii i transplantacji nerek Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego prof. Marka Myślaka oraz dr. Tomasza Śluzara z oddziału chirurgii ogólnej i transplantacyjnej tego samego szpitala.

 

Adam Miszczak, pacjent ze Szczecina, od lat cierpiał na chorobę nerek. Narząd chciała oddać mu żona, ale nie było to możliwe, ze względu na niezgodność krwi. Para znalazła małżeństwo w podobnej sytuacji.

 

 

Transport narządów

 

Zespoły lekarzy w Warszawie i Szczecinie przystąpiły do pobrania narządów o podobnej godzinie. Nerki transportowano samolotem rejsowym LOT-u. Najpierw samolot  przyleciał z Warszawy do Szczecina, po krótkiej chwili odleciał z powrotem do stolicy. Koordynator transplantacyjny ze Szczecina dostarczył narząd na płytę lotniska.

 

- Przygotowaliśmy wersję awaryjną na wypadek, gdyby warunki pogodowe nie pozwalały na transport drogą lotniczą. Wtedy z obu miast miałyby być wysłane karetki, które spotkałyby się w połowie drogi między Warszawą oraz Szczecinem, i wymieniłyby się nerkami ofiarowanymi przez dawców - powiedział prof. Artur Kwiatkowski z Instytutu Transplantologii WUM.

 

Chodziło o to, żeby po usunięciu nerek ich transport do czasu wszczepienia nie trwał dłużej niż sześć godzin.

 

"Otrzymałem drugie życie"

 

- Droga do przeszczepu była długa i trwała ponad rok - wyznała Aurelia Miszczak. Nasza operacja była o tyle nietypowa, że nasze nerki latały między szpitalami samolotem. Mieliśmy duże wątpliwości co do takiego przeszczepu, obawialiśmy się, że narządy mogą w jakiś sposób ucierpieć podczas transportu. Lekarze przekonali nas. Okazało się, że nasze nerki zaczęły od razu pracować, jeszcze na stołach operacyjnych - powiedziała dawczyni.

 

- Moja choroba ujawniła się cztery lata temu. Przez trzy lata miałem dializy, musiałem jeździć do szpitala w Choszcznie trzy razy w tygodniu. Dializa trwała cztery godziny. Przez ostatni rok czekałem na transplantację. Teraz otrzymałem drugie życie - powiedział Adam Miszczak, biorca ze Szczecina. Jak dodał, po operacji ma pozytywne wyniki medyczne, wróciło też dobre samopoczucie.

 

- Na nerkę od zmarłego dawcy czekałem trzy lata. Nie dostałem tej nerki. Ludzie nie wiedzą nic o takich przeszczepach krzyżowych. My też się dowiedzieliśmy, zaczęliśmy załatwiać i dobrze wyszło - dodał.

 

Długa lista oczekujących

 

- W tej chwili na krajowej liście biorców jest ok. 2 tys. chorych. Szacujemy, że rocznie we wszystkich 20 ośrodkach w Polsce przeszczepiamy ok. tysiąca nerek pobranych ze zwłok. W krajach rozwiniętych 50 proc. organów zyskuje się od dawców żywych. Jeśli zwiększymy o połowę nasze możliwości, wówczas zapewnimy organy wszystkim potrzebujących pacjentom - powiedział dr Tomasz Śluzar z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.

 

- Mamy nadzieję, że podobnych przeszczepów będzie wkrótce więcej. Jesteśmy przygotowani do tego, żeby wymienić się nerkami z dowolnym miastem w kraju, a nawet w całej Europie, np. z Pragą, Paryżem czy Amsterdamem - powiedział prof. Kwiatkowski. Dodał, że Instytut Transplantologii WUM otrzymał już takie propozycje m.in. z Czech i Holandii, a nawet z Ohio w USA.

 

Najbliższy ośrodek tego typu w Rotterdamie

 

W Stanach Zjednoczonych przeszczepy krzyżowe wykonuje się jednocześnie nawet u kilkudziesięciu par, a nerki przewożone są często samolotami.

 

Wymaga to jednak koordynacji wielu ośrodków transplantologicznych. W Europie w tak dużej skali jeszcze nie przeprowadzono tych operacji. Największy ośrodek w tego rodzaju zabiegach jest w Rotterdamie.

 

Prawo w Polsce dopuszcza przeszczepy od żywych dawców niespokrewnionych. Według art. 13 Ustawy Transplantacyjnej musi być to jednak uzasadnione "szczególnymi względami osobistymi

 

PAP

 

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie