Juncker: nie chcemy nowej żelaznej kurtyny w Europie
Idea Unii Europejskiej o wielu prędkościach nie zmierza do podzielenia kontynentu nową żelazną kurtyną - zapewnił w Brukseli po unijnym szczycie przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
- Zauważyłem, nie bez zaskoczenia, że to (UE wielu prędkości – ted.) jest postrzegane przez pewnych kolegów jako wprowadzenie nowej linii podziału, jak nowa żelazna kurtyna między Wschodem a Zachodem. Nie taki jest zamiar- powiedział Juncker.
Koncepcja Unii wielu prędkości zakłada zróżnicowanie tempa integracji i umożliwianie zacieśniania współpracy w różnych dziedzinach chętnym do tego krajom UE.
Jest to jedna z opcji przedstawionych przez Komisję Europejską w tzw. białej księdze dotyczącej przyszłości Unii. Zyskuje ona poparcie w zachodnioeuropejskich państwach członkowskich.
Będzie dyskusja na szczycie w Rzymie
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk mówił, że nie ma wątpliwości, że koncepcja UE wielu prędkości będzie jednym z tematów dyskusji przed szczytem w Rzymie.
- Rozumiem, jakie są tego powody. Niektórzy oczekują systemowych zmian, które poluzowałyby wewnątrzunijne łącza i wzmocniłby rolę krajów w relacjach wspólnotowych. Inni, przeciwnie, szukają głębszego wymiaru integracji, nawet jeśli miałby to dotyczyć tylko wybranych państw członkowskich - opisywał Tusk.
Zastrzegł, że biorąc pod uwagę interes 27 krajów w kontekście zbliżających się negocjacji dotyczących Brexitu, ale również przez wzgląd na długoterminowy, strategiczny interes UE, będzie wzywał wszystkich do utrzymania politycznej jedności.
- Podczas dyskusji różnych scenariuszy dla Europy naszym głównym celem powinno być wzmocnienie wzajemnego zaufania i jedności pomiędzy +27+. Po dzisiejszej debacie mogę powiedzieć, że wszyscy liderzy zgodzili się z tym celem - relacjonował szef Rady Europejskiej.
"Już teraz mamy Europę dwóch prędkości"
Zarówno Tusk jak i Juncker zwracali jednocześnie uwagę, że już teraz traktaty przewidują możliwości pogłębionej współpracy tylko niektórych krajów unijnych.
Szef KE podkreślał, że przykładem takich podziałów jest nie tylko strefa Schengen i wspólna waluta euro, ale funkcjonują one też wewnątrz eurolandu. Przypomniał, że tylko 10 z 19 krajów strefy euro pracuje nad wprowadzeniem podatku od transakcji finansowych. - Już teraz mamy Europę dwóch prędkości - mówił Juncker. Jak dodał, takie podejście nie jest przeciwko "nowym państwom członkowskim".
Według niego scenariusz różnych prędkości, który w białej księdze UE nazywany jest "ci którzy chcą więcej, robią więcej" nie jest związany z "ponownym rozpatrywaniem budżetu UE". - Uważam, że istnieje pewne nieporozumienie, jeśli chodzi o Europę wielu prędkości. Niektórzy myślą, że chodzi o wykluczanie (części państw członkowskich). Naszym zdaniem cały proces europejski powinien być inspirowany przez włączenie do społeczności - przekonywał Juncker.
Tusk podkreślał, że najlepszym powiedzeniem, jakim może opisać piątkową debatę powinno być: "jeśli chcesz iść szybko, idź sam, jeśli chcesz iść daleko idź wspólnie". - Taki był dziś nastrój na sali obrad- relacjonował.
Premier Włoch: Unia różnych prędkości to stan rzeczywisty
Premier Włoch Paolo Gentiloni stwierdził w Brukseli, że Unia różnych prędkości jest konieczna. Zapewnił, że nie oznacza to wykluczenia kogokolwiek.
- Przesłanie z naszej strony na temat Europy różnych prędkości jest bardzo proste: nie mówimy o Europie a la carte, mówimy o realnej sytuacji, która ma miejsce- powiedział dziennikarzom szef włoskiego rządu.
- To konieczny kierunek marszu, bo pozwoli robić kroki naprzód grupom krajów, gdyby doszło między nimi do porozumienia. To wybór, którego dokonuje się w ramach traktatów pozwalając wszystkim na przystąpienie bez żadnej logiki wykluczenia - oświadczył Gentiloni.
Wyraził przekonanie, że Unia różnych prędkości to nie rezultat niedawnego spotkania przywódców Francji, Włoch, Niemiec i Hiszpanii w Wersalu, "przeciwko - jak dodał - innym, czy też krok krajów zachodnich przeciwko państwom Grupy Wyszehradzkiej".
Jego zdaniem UE różnych prędkości to już "stan rzeczywisty w Europie". - To przesłanie, które mówi, iż Unia musi odpowiadać na apele obywateli i musi to robić elastycznie i błyskawicznie, co nie może zależeć od faktu, że jeden czy dwa kraje mają moc, by tego zabronić - mówił premier Włoch. Gentiloni powtórzył, że nie podoba mu się Europa, która "bardzo rygorystycznie podchodzi do budżetu i jest bardzo tolerancyjna w kwestii polityki relokacji migrantów".
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze