Rzecznik rządu: ws. Przyłębskiego czekamy na stanowisko IPN

Polska

W sprawie ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego czekamy na opinię właściwych instytucji, takich jak IPN - oświadczył w poniedziałek rzecznik rządu Rafał Bochenek pytany o informacje dotyczące współpracy Przyłębskiego ze Służbą Bezpieczeństwa.

Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Wolfgang" dotycząca Andrzeja Przyłębskiego została w piątek udostępniona w poznańskim oddziale IPN. Dokumenty obejmują lata 1979-1980. Wynika z nich, że TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r.". Jak podano, w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu". Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło w piątek procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego.

 

O kwestię tę był pytany w poniedziałek Bochenek, który stwierdził, że w sprawie Przyłębskiego rząd opiera się na dokumentach, którymi dysponuje. - Ambasador Przyłębski złożył oświadczenie, w którym jednoznacznie powiedział, że nie współpracował z organami Służby Bezpieczeństwa państwa PRL - podkreślił Bochenek.

 

- My się opieramy na dokumentach; czekamy, jakie stanowisko w tej sprawie zajmie Instytut Pamięci Narodowej- dodał.

 

"Sprawa w PKP bulwersująca, ale minister Adamczyk szybko podjął działania"

 

Rzecznik rządu był też pytany o zatrzymania członków zarządu PKP w związku z umową na zabezpieczanie dworców podczas Światowych Dni Młodzieży 2016. W miniony piątek, w związku z tym, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła prezesowi i członkom zarządu PKP SA zarzuty karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości w wysokości 1,9 mln zł w mieniu spółki, cały zarząd PKP SA został zdymisjonowany.

 

- Ta sprawa rzeczywiście jest bulwersująca, aczkolwiek pan minister Adamczyk podjął bardzo szybko działania - powiedział Bochenek  pytany, czy minister Adamczyk powinien ponieść odpowiedzialność za sytuację w PKP.

 

- W tym momencie nastąpiły zmiany w PKP, sprawa jest badana przez właściwe służby, prokuraturę i policję. Czekamy oczywiście na wyniki tych działań, natomiast pan minister Adamczyk od razu zareagował i ta reakcja była poprawna - powiedział rzecznik rządu.

 

Dopytywany, czy w jego ocenie reakcja ministra była szybka, skoro pierwsze doniesienia o nieprawidłowościach pojawiły się w kwietniu 2016 r., Bochenek odpowiedział: "My nie możemy się opierać w instytucjach publicznych na spekulacjach medialnych".

 

"My możemy podejmować działania wtedy, gdy mamy dowody"

 

- Bardzo często w różnych sprawach pojawiają się różne informacje w różnych mediach, ale dopóki my nie dysponujemy właściwymi, wiarygodnymi dokumentami, wiarygodnymi źródłami, to trudno, żebyśmy odnosili się do spekulacji medialnych. My tylko możemy podejmować działania wtedy, gdy mamy na to konkretne dowody, konkretne dokumenty i trudno, żebyśmy podejmowali działania przedwcześnie, bo czasami można kogoś skrzywdzić - powiedział rzecznik.

 

W związku z zarzutami postawionymi przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie prezesowi i członkom zarządu PKP SA w sprawie karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości, nadzwyczajne walne zgromadzenie PKP S. A. podjęło decyzję o odwołaniu z funkcji prezesa zarządu PKP SA Mirosława P. oraz członków zarządu - Cecylii L., Michała B. oraz Marka M. - podał w piątek resort infrastruktury i budownictwa. Ministerstwo poinformowało też, że jednocześnie nadzwyczajne walne zgromadzenie PKP podjęło decyzję o powołaniu na stanowisko prezesa spółki Krzysztofa Mamińskiego.

 

- Sprawa przejrzystości funkcjonowania podległych spółek jest dla nas fundamentalna, a kwestia praworządności nie podlega żadnym negocjacjom i nie może być nigdy obiektem jakiegokolwiek kompromisu - powiedział, cytowany w komunikacie resortu, minister Adamczyk.

 

PAP

pam/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie