Węgrzy i Słowacy nie chcą być gorzej karmieni niż unijni bogacze
Węgry i Słowacja zwrócą się do Komisji Europejskiej o podjęcie kroków prawnych w celu wyeliminowania "podwójnych standardów jakości" stosowanych przy sprzedaży artykułów żywnościowych na wschodzie i zachodzie UE - poinformował węgierski resort rolnictwa.
Oba kraje utrzymują, że ponadnarodowe koncerny na biedniejszym rynku wschodnim sprzedają gorszą żywność niż ma to miejsce na Zachodzie. Chodzi przy tym o produkty oferowane pod tymi samymi markami.
Ministerstwo rolnictwa Węgier poinformowało w poniedziałek, że Budapeszt i Bratysława zgłoszą wniosek w tej sprawie 6 marca, podczas posiedzenia unijnej rady ds. rolnictwa i rybołówstwa. Węgry z zadowoleniem przyjęły też inicjatywę Słowacji, która chce, aby ten temat stał się przedmiotem rozmów państw Grupy Wyszehradzkiej.
Zakaz sprzedaży gorszej żywności
W zeszłym tygodniu premier Słowacji Robert Fico mówił, że do takiego spotkania może dojść w tym tygodniu. O konieczności wprowadzenia zakazu sprzedaży we wschodnioeuropejskich krajach UE artykułów żywnościowych gorszej jakości mówił też czeski minister rolnictwa Marian Jureczka.
Czeskie organizacje konsumenckie od dawna narzekają na niższą jakość żywności sprzedawanej przez duże firmy. Ale brakuje im - jak pisała agencja Reutera - siły przebicia, ponieważ sprzedaż tych artykułów jest w UE legalna, jeśli tylko na opakowaniach wyszczególniono wszystkie składniki produktu.
Firmy utrzymują, że stosując różne receptury, zaspokajają lokalne gusty.
Czesi udowodnili różnice
Istnienie tzw. "rasizmu żywnościowego" wykazali w 2015 r naukowcy z Uniwersytetu w Pradze. Przebadali, żywność produkowaną przez tego samego producenta i sprzedawaną w "starych" i "nowych" krajach UE.
Okazało się, że artykuły w państwach "nowej Unii mają gorszy skład, a sprzedawane są w tej samej lub wyższej cenie. Jako przykład podano jeden z napojów gazowanych, który sprzedawany w Czechach jest słodzony sztucznymi środkami (aspartam i acesulfam), natomiast taki sam napój w Niemczech słodzi się wyłącznie cukrem. I na dodatek ten w Czechach jest droższy od tego w Niemczech.
Według czeskich naukowców przykłady można mnożyć: ten takie samo z pozoru opakowanie paluszków rybnych w Republice Czeskiej zawiera 7 proc. mniej ryb niż jego wydawałoby się odpowiednik, niemiecki. Natomiast czescy konsumenci napoju herbacianego wypiją więcej sztucznych substancji słodzących i około 40 proc. mniej ekstraktu niż Niemcy. Czeskie chipsy znanej marki są smażone na oleju palmowym a niemieckie na słonecznikowym. Chleb tostowy miał 59 proc. zawartości mąki z pełnego ziarna w Niemczech i tylko 19 proc. w Czechach.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze