"Niedługo nasz kraj będzie wyglądał jak zadymiona pustynia". PO ostro o projekcie ws. funkcjonowania funduszy środowiska
PiS - ekipa spod znaku "piły i siekiery" - poprzez projekt ws. funkcjonowania funduszy środowiska próbuje dorwać się do instytucji, które zajmują się ich finansowaniem - uważają posłowie PO. Oceniają, że jest to "skandaliczne działanie", które ma stworzyć miejsca dla kolejnych "PiS-iewiczów".
Przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Stanisław Gawłowski (PO) na piątkowej konferencji w Sejmie przekonywał, że proponowane przez PiS zmiany do ustawy Prawo ochrony środowiska są związane z "demontażem" systemu finansowania ochrony środowiska w Polsce.
"Zmiany niezgodne z ustawą zasadniczą"
Według niego, PiS ma na celu odebranie wojewódzkich funduszy ochrony środowiska marszałkom województw. Wyjaśnił, że z tych funduszy jest finansowana m.in. walka ze smogiem czy gospodarka wodno-ściekowa.
Gawłowski zwrócił uwagę, że Biuro Analiz Sejmowych zleciło opinie zewnętrzne trzem konstytucjonalistom, a wszystkie wykazały, że proponowane zmiany są niezgodne z ustawą zasadniczą.
- Minister (środowiska Jan Szyszko) nie może odbierać władztwa nad instytucją samorządową marszałkom poprzez zmianę rad nadzorczych i zarządów. To ma być kolejne miejsce PiS-iewiczów - mówił poseł PO. Jego zdaniem "ekipa spod znaku »piły i siekiery« próbuje dorwać się do instytucji, które zajmują się finansowaniem ochrony środowiska". Gawłowski przekonywał, że jest to "skandaliczne działanie", które - jak mówił - "po raz kolejny przyniesie negatywne skutki dla polskiego systemu ochrony środowiska".
"Kolejna odsłona zamachu na samorządy"
Również wiceszef sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Jacek Protas (PO) ocenił, że PiS-owski projekt nowelizacji ustawy to "kolejna odsłona zamachu na samorządy terytorialne w Polsce, który trwa od kilkunastu miesięcy".
- Powstaje pytanie: w jaki sposób samorządy województw, samorządy powiatów, miast i gmin mają realizować programy ochrony środowiska, nie dysponując żadnym środkami? Czy wszystkie działania związane ze środowiskiem w Polsce ma prowadzić pan minister Szyszko? Jeśli tak, to niedługo nasz kraj będzie wyglądał jak zadymiona pustynia - stwierdził Protas.
Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska doprecyzowała w czwartek przepisy projektu ustawy, która ma zmienić sposób powoływania rad nadzorczych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska.
"Skok na kasę i stołki"
Nowe prawo skutkować będzie zmniejszeniem liczby członków rad nadzorczych w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z 12 osób do 11, a w wojewódzkich funduszach - z siedmiu do pięciu osób. Liczba członków zarządów wojewódzkich funduszy ma spaść z czterech do jednej osoby, maksymalnie dwóch. Mandat dotychczasowych rad nadzorczych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej oraz NFOŚiGW ma wygasnąć po 14 dniach od wejścia w życie ustawy. Projekt przygotowali posłowie PiS.
Autorzy projektu przekonują, że zmiany w prawie są konieczne m.in. z powodu skomplikowania procedury zgłaszania i wyznaczania członków rad nadzorczych wojewódzkich funduszy. Obecnie uprawnienia do powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych funduszy mają zarówno sejmiki województw, jak i minister środowiska. Odwołuje on członków rad nadzorczych funduszy, jeżeli przestali pełnić określone w ustawie funkcje. PiS uważa, że obecne przepisy mogą doprowadzić do sytuacji, w której wakat może trwać nawet kilka miesięcy. Ich zdaniem powoływanie i odwoływanie członków rad przez ministra środowiska usprawni ten proces.
Z proponowanymi zmianami zdecydowanie nie zgadza się opozycja. Jej przedstawiciele podczas pierwszego czytania projektu zarzucili partii rządzącej, że zmieniając sposób wyboru członków rad nadzorczych w wojewódzkich funduszach, dokonuje skoku "na kasę i stołki".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze