"Prawdopodobnie w czwartek". Premier o przesłuchaniu ws. wypadku
- Prawdopodobnie w czwartek będę w Krakowie w prokuraturze i będę odpowiadać na pytania w związku z kolizją z udziałem rządowej kolumny. Na wszystkie pytania, które zostaną tam postawione będę odpowiadać - powiedziała we wtorek premier Beata Szydło na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
- Czuję się dobrze, jak państwo widzicie – zwróciła się do dziennikarzy. - Jestem dzisiaj w kancelarii premiera, odbyła się Rada Ministrów. Wczoraj również pracowałam, spotykałam się z ministrami. Oczywiście jeszcze przez jakiś czas będę musiała troszeczkę mniej aktywnie brać udział w życiu publicznym, ale normalnie pracuję - zapewniła szefowa rządu.
Szydło była pytana o ocenę inicjatywy ugrupowań opozycyjnych dotyczącą pomocy prawnej dla Sebastiana K., 21-letniego kierowcy fiata seicento, który usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku z udziałem pojazdu z premier na pokładzie, a także o zainicjowaną w internecie zbiórkę pieniędzy na nowy samochód dla podejrzanego.
- Wszyscy wobec prawa jesteśmy równi, postępowanie jest transparentne i mam nadzieję, że wszyscy, którzy próbują na tym, co wydarzyło zbić kapitał polityczny, wątpliwy oczywiście, wreszcie się opamiętają i przestaną mieszać ludziom w głowach - odpowiedziała Szydło.
"Chętnie podróżowałabym środkami lokomocji publicznej"
- Nie chciałabym oceniać tego, co wyprawiali panowie posłowie z opozycji dlatego, że jestem stroną w tym postępowaniu, byłam w tej kolumnie i nie chcę, żeby sprowadzać się do takiego poziomu, jak ci panowie to pokazali - zaznaczyła szefowa rządu. Dodała, że czeka przede wszystkim "na to, ażeby organa do tego powołane i odpowiednie, odpowiedzialne za przeprowadzenie postępowania, wyjaśniły sprawę".
- Ja bardzo chętnie podróżowałabym środkami lokomocji publicznej, ale nie mogę tego robić, dlatego, że jestem osobą chronioną - powiedziała premier, odpowiadając na pytanie o jej poruszanie się po Polsce. Dodała, że jej podróże pociągami lub samolotami rejsowymi łączą się z uciążliwościami dla pasażerów wynikającymi z konieczności sprawdzenia pojazdów.
Premier o podróży śmigłowcem LPR: takie zostały podjęte decyzje
Szydło została także zapytana o to, dlaczego po wypadku w Oświęcimiu przetransportowano ją z tamtejszego szpitala powiatowego do Warszawy śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratowniczego, co jest procedurą stosowaną wobec pacjentów w stanie zagrożenia życia.
Premier przyznała, że jej stan zdrowia nie był aż tak poważny. - Takie zostały podjęte decyzje. Są procedury, są osoby, które w takich sytuacjach podejmują decyzje i te decyzje zostały podjęte zgodnie z tymi normami i przepisami, które obowiązują. Ja nie mam nic do dodania - powiedziała szefowa rządu.
Zaznaczyła, że przelot do Wojskowego Instytutu Medycznego odbył się za jej zgodą. Raz jeszcze podziękowała tym wszystkim, którzy opiekowali się nią w szpitalu powiatowym w Oświęcimiu, w WIM, a także zespołowi ratowniczemu, który pomagał jej i dwóm funkcjonariuszom BOR poszkodowanym w wypadku limuzyny rządowej. Przekazała również pozdrowienia dla szefa swej ochrony, Piotra Górskiego z BOR, który wciąż przebywa w szpitalu. "Mam nadzieję, że niedługo będzie mógł wrócić już do nas również" - dodała.
Zapewniła, że jej podróże wojskowym samolotem transportowym C295 odbywają się zgodnie z instrukcją HEAD.
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że premier często korzysta z wojskowych samolotów C295M, znanych pod wcześniejszym oznaczeniem CASA, co jest niezgodne z procedurami.
Premier do piątku przebywała w szpitalu w Warszawie po wypadku samochodowym w Oświęcimiu. Doszło do niego 10 lutego. Oprócz premier ranni w wypadku zostali także dwaj funkcjonariusze BOR. Prokuratorski zarzut w tej sprawie usłyszał Sebastian K., 21-letni kierowca fiata seicento, które uderzyło w pojazd z Beatą Szydło na pokładzie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze