Cayla to groźna lalka, może szpiegować - uznał niemiecki urząd i zakazał jej sprzedaży

Świat
Cayla to groźna lalka, może szpiegować - uznał niemiecki urząd i zakazał jej sprzedaży
Zdjęcie ilustracyjne, fot.Pixabay/lailajuliana/CC BY 2.0

Piękną Caylę chciałaby mieć chyba każda dziewczynka, ale lalka jest niebezpieczna. Tak zadecydował niemiecki urząd regulacyjny - Bundesnetzagentur (BNetzA) i wycofał lalkę ze sprzedaży. Zdaniem urzędu może inwigilować dzieci i ich otoczenie. BNetzA zapowiedziała sprawdzenie także innych interaktywnych zabawek na niemieckim rynku, ale zapewnia, że nie sprawdza, kto je nabył.

Rodzice powinni teraz zniszczyć zabawkę, która jest de facto urządzeniem szpiegowskim. - Przedmioty, w których ukryte są kamery czy mikrofony mogące w niezauważalny sposób przekazywać dane, to naruszenie prywatności - powiedział prezes BNetzA Jochen Homann. - Dotyczy to także zabawek dla dzieci - dodał.

 

"Lalka może nagrywać i transmitować"


Niemiecki urząd regulacyjny poinformował, że zabawka "bez wiedzy rodziców może nagrywać i transmitować rozmowy dziecka i innej osoby". Zabawka może też służyć do przekazywnia reklam, a przy nieodpowiednio zabezpieczonym łączu mogą przez nią podsłuchiwać otoczenie dziecka osoby trzecie.


Cayla działa dzięki aplikacji i połączeniu bluetooth. Dzieci mogą zadać lalce pytania, a aplikacja zmienia tekst mówiony w pisany i szuka w sieci odpowiedzi. Lalka przekazuje te odpowiedzi dziecku.


Europejskie i amerykańskie agencje ochrony praw konsumentów już w przeszłości ostrzegały, że lalka ta należy do grupy zabawek, które mogą inwigilować dzieci i ich otoczenie i tym samym naruszać szereg ich praw.


Zabawek o "szpiegowskich skłonnościach" jest więcej


Europejskie stowarzyszenie konsumentów BEUC i amerykańskie organizacje (m.in. EPIC) złożyły skargę na producentów zabawki - firmy Mattell i Genesis Toys. Oprócz lalki "My Friend Cayla" mowa jest jeszcze o innych "inteligentnych" zabawkach. Chodzi m.in. o "Hello Barbie" i robota "i-Que". W Niemczech zabawki te nie są jeszcze objęte zakazem sprzedaży.


Według badań norweskiej Rady Konsumentów, która analizowała sposób działania tych zabawek, wszystko, co dziecko mówi lalce, trafia do amerykańskiej firmy Nuance Communications, specjalizującej się w programach rozpoznawania mowy. Norweska rada stwierdziła również, że zabawka służy ukrytemu marketingowi. Dzięki zaprogramowanym standardowym zdaniom Cayla opowiada swojej właścicielce na przykład o tym, że najbardziej lubi filmy Disneya. Nie jest to zaskoczeniem, bo dystrybutor aplikacji współpracuje z Disneyem.


dpa, afpd, Deutsche Welle 

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie