"Protestowałem przeciw bezrefleksyjnemu podejściu prawniczemu". Morawiecki o swoich słowach, że "prawo nie jest najważniejsze"

Polska

Prawo nie jest najważniejsze - te zaskakujące słowa wicepremiera Mateusza Morawieckiego dla telewizji Deutsche Welle najpierw zdziwiły Niemców, a później wywołały fale komentarzy wśród polskich polityków. Tym bardziej, że wicepremier jako przykład tej tezy podał w niemieckiej telewizji nazistowskie Niemcy. W czwartek swoje słowa tłumaczył dla Polsat News.

- Redaktor DW Tim Sebastian stwierdził, że powszechnie przyjmuje się, iż "nikt ani nic nie jest ponad prawem", z czym się zgadzam - nie ma równych i równiejszych: każdy powinien być sprawiedliwie osądzony bez względu na jego majątek czy pozycję społeczną - tego wymaga równość wobec prawa, której nasz rząd nigdy nie kwestionował, a wręcz odwrotnie – jej pełne urzeczywistnienie jest dla nas priorytetem - wyjaśnił w przesłanym Polsat News mailu Morawicki odnosząc się do swoich słów w wywiadzie dla Deutsche Welle.

 

Protest przeciwko "prawniczemu pozytywizmowi"

 

- Mówiąc, że prawo nie jest najważniejsze, protestowałem przeciwko bezrefleksyjnemu podejściu prawniczemu, tak zwanemu prawniczemu pozytywizmowi, który może mieć drastyczne skutki - stwierdził Morawiecki i wyjaśniał, że w "w tym kontekście można przywołać zjawiska takie jak: apartheid, pozbawienie niemieckiego obywatelstwa osób pochodzenia żydowskiego, segregacja rasowa w USA, które były ustanowione i usankcjonowane przez prawo". - Te smutne przykłady z historii pokazują, że fetyszyzacja prawa i skrajny prawny pozytywizm mogą być dużo bardziej niebezpieczne i stanowić zasłonę dla szkodliwych lub w szczególnych przypadkach, zbrodniczych działań - dodał wicepremier w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

 

"Za majestatem prawa ukrywano indolencję wymiaru sprawiedliwości"

 

Wicepremier dodał też, że: - W ciągu ostatniego ćwierćwiecza w Polsce nie doświadczyliśmy przykładów stanowienia tak złego prawa, jednak zbyt często za majestatem prawa ukrywano indolencję wymiaru sprawiedliwości lub osłaniano nim partykularne interesy wąskich grup społecznych. Tymczasem rolą odpowiedzialnych polityków, członków rządu i urzędników jest projektowanie i stanowienie prawa, które będzie przede wszystkim sprawiedliwe i racjonalne - tłumaczył.

 

Budka: porównanie do nazistowskich Niemiec jest hańbiące 

 

Słów o tym, że prawo nie jest ważne, nie akceptuje poseł PO Borys Budka. - To jest właśnie mentalność PiS. Dla PiS nie liczy się prawo tylko to co chcą osiągnąć - stwierdził poseł PO.   

 

Mateusz Morawiecki w wywiadzie stwierdził również, że "w nazistowskich Niemczech prawo było przestrzegane" - Podaję drastyczny przykład. W latach 30. i 40. wszystko działo się pod parasolem prawa - mówił wicepremier dodając, że "tak bronili się w Norymberdze zbrodniarze".


- To porównanie do nazistowskich Niemiec, do tamtejszego prawa, jest hańbiące i pokazuje, że minister Morawiecki, z wyksztalcenia historyk, chyba niestety już zagubił się w tej polityce - spuentował poseł Borys Budka.

 

Dziedziczak: dobrze, że mamy inteligentnych przedstawicieli

 

Odmiennego zdania o uciekaniu się do porównań do Trzeciej Rzeszy był sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Dziedziczak. - Szanowni państwo to jest rozmowa filozoficzna. To dobrze, że mamy inteligentnych przedstawicieli. Dziękuję bardzo - uciął dyskusję Dziedziczak.

 

Haszczyński: to nie ten rynek na dywagacje intelektualne

 

Wątpliwości, że porównanie do Trzeciej Rzeszy w rozmowie z niemiecką stacją znaleźć się nie powinno, nie ma szef redakcji zagranicznej dziennika "Rzeczpospolita" i znawca Niemiec Jerzy Haszczyński.

 

- Bronią się przed tego typu porównaniami nawet przedstawiciele skrajnej prawicy, bo wiedzą, że to się może dla nich źle skończyć. Taka była pierwsza myśl, że to nie ten rynek na dywagacje intelektualne - powiedział w rozmowie z Polsat News. 

 

polsatnews.pl

grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie