Marynarz uratował mężczyznę, który spadł na tory wprost pod pociąg

Polska

Podporucznik marynarki Piotr Bidziński wykazał się nie lada odwagą, gdy na stacji kolejowej zauważył mężczyznę, który spadł na tory wprost pod nadjeżdżający pociąg. Nie namyślając się długo ruszył mu na pomoc. Pasażer, który jak się okazało był pijany, zawdzięcza marynarzowi życie.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek tuż przed godz. 14 na peronie Szybkiej Kolei Miejskiej w Gdańsku Wrzeszczu.

 

Czekający na pociąg oficer marynarki Piotr Bidziński zauważył ok. 40-letniego chwiejącego się mężczyznę, który chwilę później stracił równowagę i spadł na tory pod nadjeżdżający pociąg. Marynarz ruszył mu z pomocą. Cała akcja trwała kilka sekund i nagrały ją kamery monitoringu Galerii Metropolia.

 

Zadziałały: instynkt i odpowiedzialność za mundur

 

- Zobaczyłem, że człowiek upada na tory. Błyskawicznie przeanalizowałem możliwość pomocy temu człowiekowi. Wskoczyłem na tory i chwytając go za szelki od plecaka, który miał na sobie, dwoma ruchami przeciągnąłem go pod przeciwległą krawędź peronu. Za chwilę nadjechała kolejka, która z piskiem kół zatrzymała się na wysokości naszych głów - relacjonuje pan Piotr, który absolutnie nie czuje się bohaterem.

 

Podkreśla, że w tym przypadku zadziałał u niego instynkt oraz poczucie obowiązku wynikające z noszenia munduru.

 

Mężczyzna, który spadł na tory, został zabrany do szpitala przez karetkę pogotowia. Jednak nie dlatego, że doznał jakichś obrażeń, ale po prostu był pijany. Wszystko wskazuje więc na to, że właśnie jego stan był powodem tego, że stracił równowagę.

 

A marynarz, który uratował mężczyznę, wracał akurat z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa, bo regularnie oddaje krew, ratując również w ten sposób ludzkie życie.

 

Polsat News

dk/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie