"Nie będzie pokoju z komunistami". Prezydent Filipin ogłosił koniec rozejmu z rebeliantami

Świat
"Nie będzie pokoju z komunistami". Prezydent Filipin ogłosił koniec rozejmu z rebeliantami
PAP/EPA/ACE MORANDANTE / PPD / HANDOUT

Prezydent Filipin Rodrigo Duterte ogłosił w piątek zerwanie obowiązującego od prawie pół roku rozejmu z komunistycznymi rebeliantami i wezwał żołnierzy do gotowości. Wcześniej podobne kroki podjęli partyzanci, którzy wznowili krwawe ataki na wojskowych. Duterte zaapelował do żołnierzy, by "wrócili do koszar, wyczyścili karabiny i byli gotowi do walki".

W środę partyzancka Nowa Armia Ludowa, uznawana przez USA i UE za organizację terrorystyczną, jednostronnie ogłosiła koniec zawieszenia broni. Obowiązywało ono przez pięć miesięcy. Partyzanci jako powód zakończenia rozejmu podawali odmowę władz w sprawie uwolnienia więźniów politycznych i oskarżali wojsko o wtargnięcie do ich bastionów.

 

Duterte podkreślił, że przywódcy rebeliantów wyszli na wolność w ramach ustępstw mających na celu umożliwienie rozmów pokojowych. Zaznaczył jednak, że żądania wysunięte przez Nową Armię Ludową są nadmierne i mogą rozgniewać armię.

 

"Straciłem wielu żołnierzy"


Rebelianci zapowiadali, że rozejm przestanie obowiązywać 10 lutego, ale już w ostatnich dniach przeprowadzili liczne ataki, w których zginęło co najmniej siedmiu żołnierzy. Trzech zostało pojmanych.

 

- W ciągu zaledwie 48 godzin straciłem wielu żołnierzy. Kontynuowanie zawieszenia broni nie będzie niczemu służyć - oświadczył Duterte. Zapowiedział, że rozejm przestanie obowiązywać w nocy z piątku na sobotę.

 

Prezydent zapewnił, że za życia następnego pokolenia "nie będzie pokoju z komunistami".

 

Co najmniej 30 tys. ofiar


Według oficjalnych danych zapoczątkowana w 1969 roku komunistyczna rebelia pochłonęła co najmniej 30 tysięcy ofiar śmiertelnych.

 

Jednak według obserwatorów rebelia na Filipinach od lat stale słabnie; co roku dochodzi tam do sporadycznych ataków Nowej Armii Ludowej na firmy górnicze czy plantacje bananów. Według władz coraz większa zależność rebeliantów od wpływów z wymuszeń od firm czy biednych wieśniaków jest dowodem na spadek poparcia wśród miejscowej ludności.

 

Jeszcze przed wyborami prezydenckimi z maja 2016 roku populistyczny kandydat Duterte obiecywał rozprawienie się z plagami nękającymi filipińskie społeczeństwo - przestępczością, korupcją i biedą. Zapowiadał również, że komunistyczni rebelianci mogą odegrać pewną rolę w jego rządzie, co wywołało zaniepokojenie w siłach zbrojnych.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie