Cimoszewicz: uzyskując wpływ na sędziów i sądownictwo można bronić kolesi
- Sądy, w tym w tej chwili zwłaszcza Sąd Najwyższy, mogą w jakimś stopniu zastępować Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie zawsze mają prawo odwołać się do konstytucji. I mogłoby się zdarzyć, że nie będą honorowali tzw. orzeczeń tzw. TK – powiedział w Polsat News były premier i minister sprawiedliwości Włodzimierz Cimoszewicz pytany m.in. o powody zapowiadanej przez PiS reformy sadownictwa.
Cztery stowarzyszenia sędziowskie uznały, że założenia reformy sądownictwa zmierzają do "podporządkowania sądownictwa politykom ze szkodą dla obywateli". Z kolei minister sprawiedliwości broni swych planów i zapowiada, że będzie strzegł "nie tylko interesów obywateli, ale i większości rzetelnych sędziów".
"Kolesi można zawsze bronić"
Cimoszewicz komentując w programie "Graffiti" w Polsat News sprawę zapowiadanego przez PiS projektu, przytoczył też artykuły "jakie ukazują się w ostatnim czasie i dotyczą sytuacji w Stanach Zjednoczonych".
- Wczoraj przeczytałem takie stwierdzenie, że w autorytaryźmie, bo Amerykanie myślą już o ryzyku autorytaryzmu w ich kraju, nie tyle istotne jest żeby represjonować niewinnych, ale żeby móc bronić winnych. Swoich - powiedział były premier. - Jeżeli się uzyskuje wpływ na sędziów i sądownictwo to swoich kolesi niezależnie od tego, czego by się dopuścili, można zawsze bronić - dodał.
"Nie chcą Olbrychskiego"
Cimoszewicz odniósł się też do planów utworzenia metropolii warszawskiej. Klub PiS złożył projekt ustawy o ustroju miasta stołecznego Warszawy. Zakłada on m.in., że miasto stołeczne Warszawa stałoby się metropolitalną jednostką samorządu terytorialnego, która objęłaby 33 gminy. Włączone do stolicy miałyby być okoliczne miejscowości - w tym te, w których jak podkreślają krytycy projektu - do tej pory w wyborach samorządowych wygrywał PiS.
- To jest krętacki i irytujący projekt, ale zabawne jest jedno, że spośród tych okołowarszawskich gmin pominięto Podkowę Leśną, w której wygrywa PO, ale w której mieszka też Daniel Olbrychski, którego PiS bardzo nie lubi i chyba nie chce go mieć w gronie głosujących - stwierdził Włodzimierz Cimoszewicz.
"Rodzaj politycznego oszustwa"
Ocenił też, że jest to "taki rodzaj politycznego oszustwa". Jeśli się wgłębimy w szczegóły, np. te które mówią o składzie nowoutworzonej 50-osobowej Rady Warszawy, gdzie każda z 18 dzielnic i te pisowskie gminy delegowałaby jednego człowieka, to oznacza, że PiS z góry chce zagwarantować sobie większość i decydować o wszystkich istotnych sprawach - ocenił były premier.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze