"Mój samochód złapał gumę". Gowin o przebitej oponie i reakcji BOR

Polska
"Mój samochód złapał gumę". Gowin o przebitej oponie i reakcji BOR
Polsat News

- Mój samochód złapał gumę, to prawda - potwierdził w programie "Graffiti" w Polsat News wicepremier Jarosław Gowin. Zaprzeczył jednak, by limuzyna przejechała na uszkodzonej oponie 100 kilometrów. - To informacja kompletnie wyssana z palca - dodał. Jego zdaniem funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu zachowali się w tej sytuacji w sposób profesjonalny.

Do incydentu, według "Rzeczpospolitej", miało dojść ponad tydzień temu, gdy wicepremier wracał do Warszawy ze skoków narciarskich w Zakopanem. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu nie zatrzymali auta, choć pękła w nim opona. Zanim zmienili je na inne w Krakowie, pokonali jeszcze około 100 km.

 

"Wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin w ubiegły weekend kibicował Polakom podczas skoków narciarskich w Zakopanem. W drodze powrotnej do Warszawy, tuż za rogatkami miasta, samochód BOR, którym podróżował Gowin, najechał na kamień. Doszło do uszkodzenia opony. Informacja o nagłym spadku ciśnienia wyświetliła się kierowcy na desce rozdzielczej. Mimo to auto nie zatrzymało się. Dojechało do Krakowa, gdzie wicepremier przesiadł się do innego samochodu z kolumny prezydenta i nim dojechał do Warszawy" - napisała "Rzeczpospolita".

 

Nie 100 km, a 20 km

 

- Guma pękła nie tuż za Zakopanem, a za Krakowem - zdementował Gowin. - Zgodnie z procedurą kierowca skontaktował się ze swoim przełożonym, który nakazał mu dojechać na tej zakładce do stacji benzynowej. To było jakieś 20 kilometrów - wyjaśnił. Jego zdaniem sytuacja była "całkowicie bezpieczna" i "pod kontrolą".

 

- Oficerowie BOR zachowali się w sposób profesjonalny - podsumował.

 

"Ja za tym nie zagłosuję"

 

Gowin poruszył również sprawę zmiany ordynacji wyborczej do samorządów i wprowadzenia dwukadencyjności. Wyznał, że jest jej zwolennikiem. Podkreślił jednak, że "w najbardziej spornej kwestii, czy to ma działać wstecz, czy do przodu, mówię wyraźnie: zdecydowanie do przodu".

 

Z zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wynika, że PiS będzie chciał wprowadzić ograniczenie kadencyjności w samorządach już od 2018 r. Oznacza to, że jeśli w ramach nowych przepisów urzędującym prezydentom, wójtom i burmistrzom byłaby wliczana dotychczasowa działalność polityczna, większość z nich nie mogłaby ponownie wystartować. - Ja za tym nie zagłosuje - wyznał Gowin.

 

Gowin powiedział, że Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego, że "nie jest to rzecz bezsporna i decyzję w tej sprawie powinien podjąć Trybunał Konstytucyjny".

 

"Zdarzają się próby machinacji przy granicach okręgów"

 

Jarosław Kaczyński zapowiedział, że planowane są również zmiany w okręgach wyborczych w wyborach parlamentarnych, tj. "niewielkie korekty związane z rozmieszczeniem ludności". - Takie zmiany dokonują się w każdym kraju. Demografia jest czymś płynnym. Są tereny które się wyludniają, także miasta, gdzie liczba ludności rośnie - komentował Gowin

 

- Oczywiście zdarzają się próby machinacji przy granicach okręgów wyborczych. Są też korekty, które są w pełni uzasadnione i są wyrazem troski o demokratyczną reprezentatywność poszczególnych okręgów - podsumował.


Polsat News, "Rzeczpospolita"

ml/mr/grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie