Wielki powrót Federera! "Nie mógłbym być szczęśliwszy"
Rozstawiony z "17" Roger Federer pokonał hiszpańskiego tenisistę Rafaela Nadala (9.) 6:4, 3:6, 6:1, 3:6, 6:3 w finale turnieju Australian Open. Szwajcar wywalczył 18. tytuł wielkoszlemowy, poprawiając własny rekord w męskim singlu. W Melbourne zwyciężył po raz piąty.
Rywalizacja między 35-letnim Federerem i młodszym o pięć lat Nadalem od 2004 roku dostarcza fanom tenisa ciekawe i emocjonujące pojedynki. Pod tym względem ich 35. konfrontacja również nie zawiodła.
Obaj gracze w ubiegłym roku przeżywali trudne chwile. Przewlekłe kłopoty zdrowotne zmusiły ich do skrócenia sezonu, co wpłynęło na pogorszenie ich sytuacji w światowym rankingu. Teraz jednak obaj imponują formą i próbkę swoich możliwości dali w niedzielę.
Przed tym spotkaniem wskazywano, że zawodnik z Bazylei miał atut dłuższego wypoczynku. Jego półfinał odbył się w czwartek, a Hiszpan rywalizował dzień później. Obaj rozegrali pięć setów, ale Szwajcar spędził na korcie trzy godziny, a jego niedzielny przeciwnik prawie pięć.
Wyrównane spotkanie
Finałowy mecz toczył się w szybkim tempie. Cztery pierwsze sety zawodnicy wygrywali na przemian, a losy każdej z tych partii wyjaśniały się przeważnie już w połowie. W inauguracyjnej odsłonie Federer wykorzystał przy stanie 3:3 jedynego "break pointa", jakiego kibice obejrzeli w tym secie. Starszy z tenisistów bardzo dobrze radził sobie przy własnym podaniu - stracił w swoich gemach serwisowych tylko cztery punkty.
Dla odmiany w drugiej partii do ataku przystąpił Nadal, który objął prowadzenie 4:0 i nie zmarnował takiej przewagi. W kolejnej odsłonie Federer, zwłaszcza na początku, miał już większe kłopoty z wygrywaniem akcji przy własnym podaniu i bronił się kilkakrotnie przed przełamaniem. Łatwiej szło mu zaś zwyciężanie w gemach serwisowych Hiszpana. W całym spotkaniu objął prowadzenie 2:1 po wygraniu tej odsłony 6:1.
Wydawało się, że Helwet pewnie zmierza po zwycięstwo w tym pojedynku, ale wówczas ponownie do głosu doszedł Nadal i doprowadził do remisu. Przed piątym setem Federer - podobnie jak w półfinale - zszedł z kortu na przerwę medyczną. Ponownie odezwały się u niego problemy z nogą.
Decydująca odsłona przyniosła najwięcej emocji. Wyżej notowany z zawodników rozpoczął ją "breakiem". Przy własnym podaniu w krótkim czasie cztery razy bronił się przed stratą podania. Robił to skutecznie i prowadził 3:1. Federer jednak nie rezygnował i kibice obejrzeli kilka długich wymian, w których nie brakowało popisowych zagrań z obu stron. Szwajcar dopiął swego - przełamał rywala przy stanie 2:3, a potem kontynuował dobrą passę.
Kluczowy okazał się ósmy gem. Hiszpan cztery razy wybronił się w nim przed "breakiem", ale za piątym już mu się nie udało. Później sam miał okazję na zmniejszenie strat za sprawą "breaka", ale dobrze serwujący tego dnia Szwajcar nie pozwolił na to. W ostatniej akcji posłał piłkę w okolice linii bocznej. Nadal poprosił o challenge, ale okazało się, że punkt należy się starszemu z graczy. Federer zaczął celebrację sukcesu, a potem po jego policzkach popłynęły łzy wzruszenia.
Spotkanie trwało trzy godziny i 37 minut. Szwajcar posłał 20 asów, a jego przeciwnik cztery. Pierwszy miał 73 uderzenia wygrywające i 35 niewymuszonych błędów, drugi - odpowiednio - 57 i 28.
"Chciałbym, by dziś padł remis"
- Tenis to brutalny sport. Nie ma w nim remisów, ale cieszyłbym się, gdyby dziś padł taki wynik w meczu z +Rafą+. Nie byłem pewny, czy uda mi się tego dokonać. Mam nadzieję, że widzimy się w przyszłym roku, a jeśli nie, to była to wspaniała passa. Nie mogę uwierzyć, że siedzę teraz i udzielam wywiadów po zwycięstwie. Czuję mieszankę ulgi i radości. Nie mógłbym być szczęśliwszy - powiedział po finale Federer. - Ten sukces to kamień milowy w mojej karierze. Gdy wygrywasz, to cała praca nabiera wartości. Tym bardziej, że nie wiesz, czy ten moment jeszcze kiedyś wróci. Moje córki powiedziały, że w trofeum otrzymanym za zwycięstwo moglibyśmy trzymać zupę, bo jest w nim dużo miejsca - dodał Szwajcar.
Rafael Nadal podziękował Federerowi za grę i pogratulował dobrze wykonanej pracy. - Bardzo się cieszę ze względu na ciebie. To po prostu niesamowite jak grałeś po wielomiesięcznej przerwie. To był świetny mecz. Cieszę się, że byłem jego częścią. Może Roger zasłużył na wygraną trochę bardziej ode mnie. Zamierzam dalej walczyć o zwycięstwo - powiedział Hiszpan.
Zwycięski powrót na kort
Od ostatniego sukcesu zawodnika z Bazylei w imprezie wielkoszlemowej minęło blisko pięć lat. W 2012 roku wzniósł trofeum wywalczone za zwycięstwo w Wimbledonie. W decydującym spotkaniu Australian Open wystąpił po raz szósty. Cztery z wcześniejszych kończyły się jego zwycięstwem (2004, 2006-2007, 2010). Jedyną porażkę - w 2009 roku - poniósł w spotkaniu z... Nadalem. Między jego dwoma ostatnimi sukcesami w tym turnieju minęło siedem lat. To najdłuższa przerwa między dwoma triumfami jednego zawodnika w tej imprezie od czasu profesjonalizacji tenisa.
Szwajcar, mając 35 lat i 174 dni, jest drugi w klasyfikacji najstarszych triumfatorów Wielkiego Szlema w singlu w liczonej od 1968 roku Open Erze. Liderem jest Australijczyk Ken Rosewall - 37 lat i 62 dni.
Bilans - mimo niedzielnej porażki - w dalszym ciągu przemawia na korzyść Hiszpana - wygrał aż 23 z 35 ich spotkań, w tym sześć z dziewięciu finałów Wielkiego Szlema.
Nadal na 15. sukces w najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym czeka od połowy 2014 roku. W decydującym spotkaniu zagrał po raz 21., w tym po raz czwarty w Australian Open. W Melbourne wygrał raz - osiem lat temu.
O tytuł w Australii grali z Federerem wcześniej raz - we wspomnianym 2009 roku. Później dwa razy stawali na swojej drodze w półfinale tego turnieju - za każdym razem zwyciężał tenisista z Półwyspu Iberyjskiego.
Dzięki dobrym wynikom w tegorocznym starcie w Australii obaj awansują w poniedziałkowym notowaniu rankingu ATP. Szwajcar przesunie się na z 17. na 10. miejsce, a Nadal z dziewiątego na szóste.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze