Ukradł sejf, ale nie zdołał go otworzyć, więc wyrzucił w krzaki
29-letni mężczyzna włamał się nocą do jednej z firm i ukradł sejf z pieniędzmi. Nie poradził sobie jednak z jego otwarciem, więc porzucił go w krzakach. Sejf z pieniędzmi w środku przeleżał niemal cztery tygodnie przysypany śniegiem. Mężczyzna już po niego nie wrócił, gdyż został złapany. Policjanci zatrzymali także jego 25-letnią znajomą, która odpowie m.in. za paserstwo.
Złodziej, który w nocy 30 grudnia włamał się do jednej z firm na terenie dzielnicy Dziesiąta w Lublinie, nie miał siły długo nieść sejfu, ponieważ zabrał również inne przedmioty: laptopa i telefon komórkowy. Ale najbardziej przeszkadzały mu w szybkim oddaleniu się butelki z alkoholem i biurowe drobiazgi: firmowe pieczątki, programy komputerowe a nawet kawa, pojemniki na żywność i kalendarze.
Wpadł przez kobietę
To właśnie za sprawą skradzionego telefonu komórkowego udało się ustalić jego tożsamość. Jego 25-letnia konkubina sprzedała skradziony telefon i tak wpadła. Dodatkowo okazało się, że kobieta była poszukiwana za oszustwo.
29-latek przyznał się do winy i wskazał policjantom miejsce porzucenia sejfu.
Był dobrze znany policji
Mężczyzna był już notowany za kradzieże i włamania, dlatego teraz będzie odpowiadał w warunkach recydywy. Dobrowolnie poddał się karze dwóch lat bezwzględnego pozbawienia wolności, z obowiązkiem nieodpłatnych kontrolowanych prac na cel społeczny wskazany przez sąd w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Kobieta również poddała się karze w postaci czterech miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonanie nieodpłatnych kontrolowanych prac na cel społeczny wskazany przez sąd też w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
polsatnews.pl
Komentarze