24 mln dolarów dla czarnoskórych agentów. Przez zarzuty o dyskryminację rasową
W obliczu zarzutów o dyskryminację na tle rasowym Secret Service zawarł ugodę z ponad 100 czarnoskórymi agentami. Ma zapłacić do 300 tys. dolarów każdemu z nich oraz zreformować system.
Sprawa jest przewlekła. Pierwszy pozew został złożony w roku 2000 w imieniu garstki agentów. Zarzucali kierownictwu tajnych służb, że nie otrzymywali promocji podczas gdy ich mniej wykwalifikowani koledzy szybko awansowali.
Domniemana dyskryminacja obejmowała również rasistowskie zniewagi, nieuczciwy przydział zadań, premii i praktyk zatrudniania.
W 2008 roku, sędzia federalny orzekł, że Secret Service odmawiając współpracy podczas procesu "kpi" z prawa. Inspektor Secret Service przyznał, że doszło do niszczenia dowodów istotnych dla sprawy.
Tymczasem liczba agentów narzekających na złe traktowanie, których skargi ignorowano, stopniowo rosła. Według amerykańskiego radia publicznego NPR przed trzema laty sprawa przerodziła się w postępowanie grupowe obejmujące ponad 100 czarnoskórych agentów.
- Secret Service zaniedbał ochrony afroamerykańskich agentów specjalnych przed dyskryminacją rasową w praktycznie każdym aspekcie ich zatrudnienia. Dyskryminacja afroamerykańskich agentów Secret Service stała się częścią struktury agencji i trwała kilkadziesiąt lat - mówił Reginald Moore, jeden z powodów, cytowany przez rozgłośnię VoA News.
Ugoda w sądzie federalnym w Waszyngtonie nie precyzuje wysokości kwot wpłacanych poszczególnym agentom. Najwyższa została ograniczona do 300 tys. dolarów. Łącznie będzie to kosztować Secret Service 24 mln dolarów.
"Proces byłby rozdrapywaniem ran"
Sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Jeh Johnson wyraził zadowolenie, że Secret Service ma już ten rozdział historii za sobą. Jak dodał, gdyby doszło do procesu byłoby konieczne "rozdrapywanie ran" w czasie kiedy Secret Service podejmuje właśnie reformy.
System promocji ma polegać m.in. na ocenie agentów na podstawie ich pisemnych i ustnych umiejętności komunikowania, zdolności do przewodzenia i wydawania rozkazów innym, analizy problemów i proponowania rozwiązań. Następnie sporządzi się listę najlepszych przekazywaną wyższym urzędnikom w poszczególnych sekcjach tajnych służb.
Ich zalecenia otrzyma panel złożony z członków kierownictwa agencji, którzy z kolei skierują ostateczną rekomendację do dyrektora Secret Service.
Problem ten zainteresował prezydenta Baracka Obamę. W październiku zwrócił się z instrukcją do agencji federalnych, w tym Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby rozwinąć szkolenia w celu promowania różnorodności i integracji wśród personelu krajowych służb bezpieczeństwa.
- Stany Zjednoczone stają się coraz bardziej zróżnicowane i stoimy w obliczu bardziej skomplikowanych wyzwań. Musimy więc wciąż angażować się w politykę rekrutowania, utrzymywania i rozwoju najlepszych i najzdolniejszych ze wszystkich warstw naszego społeczeństwa - stwierdził Obama.
PAP
Komentarze