Obama: po złożeniu urzędu zabiorę głos, gdy wartości USA będą zagrożone

Świat
Obama: po złożeniu urzędu zabiorę głos, gdy wartości USA będą zagrożone
PAP/EPA/Erik S. Lesser

Obama podkreślił, że nie będzie milczał, jeśli administracja nowego prezydenta Donalda Trumpa będzie usiłowała przeforsować decyzję o deportacji dzieci nielegalnych imigrantów, które wychowały się w USA. "To zasługiwałoby na to, bym zabrał głos" - powiedział. Odniósł się też do "antyamerykańskiej" retoryki Rosji oraz kwestii izraelsko-palestyńskiej.

Prezydent odniósł się do tzw. dreamers, czyli około 700 tys. osób w wieku kilkunastu lub dwudziestu kilku lat, które zostały nielegalnie przywiezione do USA jako dzieci i którym Obama przyznał na mocy dekretu prezydenckiego z 2012 roku czasową ochronę przed deportacją oraz pozwolenia na pracę.

 

"Dreamersi" mimo swego nielegalnego statusu ujawnili się, by otrzymać ochronę i płacić podatki. Otrzymali karty ubezpieczenia społecznego, czyli są w federalnej bazie danych, więc służbom imigracyjnym bardzo łatwo byłoby te osoby namierzyć i deportować. Obama już wcześniej apelował do prezydenta elekta Donalda Trumpa, by tego nie robił.

 

Podczas kampanii Trump zapowiadał deportację wszystkich nielegalnych imigrantów, których liczbę w Stanach Zjednoczonych szacuje się na około 11 milionów.

 

"Zimnowojenny klimat"

 

Prezydent USA powiedział, że powrót zimnowojennego, wrogiego klimatu utrudnia relacje z Rosją, a prezydent Władimir Putin doprowadził do eskalacji antyamerykańskiej retoryki w Rosji.

 

Obama przypomniał, że sankcje, jakie USA nałożyły na Moskwę, były reakcją na atak Rosji na suwerenność i niezależność Ukrainy. Dodał jednak, że w interesie Ameryki leży posiadanie "konstruktywnej relacji z Rosją".

 

Stanowisko USA w sprawie osiedli żydowskich

 

Obama dodał, że powstrzymanie się USA od głosu podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad rezolucją potępiającą izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu Jordanu było podyktowane obawą, że dalsza rozbudowa tych kolonii uniemożliwi rozwiązanie bliskowschodniego konfliktu poprzez utworzenie dwóch państw.

 

Dodał, że "kwestia izraelsko-palestyńska" może wybuchnąć, a szansa na wypracowanie porozumienia "może przeminąć", dlatego ważne było, by USA wysłały stosowny sygnał.

 

USA nie mogą zmusić stron tego konfliktu do zawarcia pokoju, ale mogą je do tego zachęcać i ułatwiać ten proces - powiedział.

 

Wcześniej USA, choć sprzeciwiały się budowie nowych osiedli, nigdy nie poparły działań godzących w interesy państwa żydowskiego, ale po wstrzymaniu się USA od głosu RB ONZ przyjęła w grudniu rezolucję wzywającą do powtrzymania osadnictwa na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu.

 

PAP

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie