Trzeci proces ws. dramatycznej akcji w Magdalence. 13 lat temu zginęło dwóch policjantów, 16 zostało rannych
Warszawski sąd apelacyjny po raz trzeci zajmuje się sprawą głośnej akcji policyjnej w Magdalence, w wyniku której w marcu 2003 r. zginęło dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. Tym razem apelację od wyroku uniewinniający troje byłych dowódców złożyła matka jednego z poległych funkcjonariuszy.
W tej sprawie na ławie oskarżonych znalazło się troje oficerów: b. naczelnik wydziału ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystycznego Kuba Jałoszyński i b. zastępca komendanta stołecznego policji Jan Pol. Odpowiadali za niedopełnienie obowiązków. Sądy pierwszej instancji trzykrotnie ich uniewinniały; a od wyroków apelacje składała prokuratura i oskarżyciele posiłkowi.
Matka zabitego policjanta składa apelację
Po ostatnim wyroku uniewinniającym, który zapadł we wrześniu 2009 r., Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała, że nie będzie składać apelacji; odstąpiła od niej też jedna z oskarżycielek posiłkowych - matka jednego z policjantów, który zginęli w akcji - Dariusza Marciniaka), matka drugiego - Mariana Szczuckiego zdecydowała się na apelację. Jeśli Sąd Apelacyjny w piątek tę apelację oddali, wyrok uniewinniający troje policjantów będzie prawomocny; choć możliwe będzie złożenie od niego kasacji.
Jeśli SA zwróci sprawę do powtórnego rozpatrzenia, będzie to już czwarty proces ws. akcji w Magdalence.
Bandyci rozmieścili miny - pułapki
Procesy w tej sprawie trwają od kilkunastu lat. Do pamiętnej akcji doszło w marcu 2003 r. Policja podjęła próbę zatrzymania Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, zamieszanych w zabójstwo policjanta w 2002 r. w podwarszawskich Parolach. Na terenie posesji w Magdalence, gdzie bandyci się ukrywali, rozmieścili oni miny-pułapki, które wybuchły w pobliżu policjantów. Jeden z nich zginął, inny zmarł wskutek obrażeń. 16 funkcjonariuszy zostało rannych. Po wymianie ognia budynek częściowo spłonął, a przestępcy zginęli na skutek zatrucia czadem.
Akcja nieprzygotowana
Akcja policji wywołała krytykę; opozycja żądała dymisji ówczesnego szefa MSWiA Krzysztofa Janika. Specjalna komisja MSWiA uznała, że doszło do uchybień, bo m.in. nie przygotowano wariantów akcji i właściwego zabezpieczenia medycznego; nie zdobyto też informacji operacyjnych o rozmieszczeniu min. Prokurator wnosił o wymierzenie trójce oskarżonych oficerów kar po dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Groziło im nawet do 8 lat więzienia.
Funkcjonariusze nie przyznali się do zarzutów niedopełnienia obowiązków w trakcie przygotowania i przeprowadzenia akcji oraz nieumyślnego spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia policjantów. Domagali się uniewinnienia.
SO uniewinniając ich wskazywał, że obaj policjanci, którzy ponieśli śmierć, zginęli w wyniku wybuchu miny pułapki, a pomoc rannym nie była możliwa, ponieważ znajdowali się oni pod ostrzałem; od pierwszego wybuchu miny pułapki do możliwości ewakuowania rannych minęło 17 minut. W ocenie sądu niższej instancji akcja była precedensowa i - wbrew zarzutom - przygotowano ją optymalnie, przewidując wiele wariantów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze