Areszt dla kapitana spalonego promu. Uciekał jako jeden z pierwszych
Policja zatrzymała kapitana indonezyjskiego statku, na pokładzie którego zginęły w niedzielę co najmniej 23 osoby, a 17 zaginęło. Na przeciążonym promie, płynącym z portu w Dżakarcie na wyspę Tidung wybuchł pożar. Udało się uratować 194 osoby.
Informując o zatrzymaniu, policja podkreśliła, iż kapitan porzucił statek jako jeden z pierwszych, w momencie, gdy inni pasażerowie próbowali się z niego wydostać. Telewizja CNN dodaje, że w związku ze śledztwem zatrzymano pięć innych osób: trzech członków załogi statku oraz dwóch pracowników portu z Dżakarcie.
- Kapitan, który opuszcza statek jako pierwszy, to nie kapitan. Jego obowiązkiem jest zejście z pokładu jako ostatni - powiedział podczas konferencji prasowej Antonius Tonny Budiono, dyrektor generalny Transportu Morskiego w Indonezji.
Ponad dwukrotnie więcej pasażerów
Na promie znajdowało się około 230 osób, choć według oficjalnych dokumentów miało być ich około 100. Pasażerowie celebrowali nadejście nowego roku, gdy w maszynowni wybuchł pożar. Ogień szybko się rozprzestrzenił opanowując pokład jednostki. 22 osoby przewieziono do szpitali. Płetwonurkowie szukają ciał zaginionej siedemnastki.
Indonezja, kraj składający się z 17 tysięcy wysp i wysepek, ma rozwiniętą sieć połączeń promowych, lecz wypadki są bardzo częste z powodu nieprzestrzegania norm bezpieczeństwa.
Na początku listopada 54 osoby utonęły, gdy u wybrzeży indonezyjskiej wyspy Batam na Morzu Południowochińskim przewrócił się przeciążony prom, którym płynęło 98 pracowników powracających z Malezji.
CNN, PAP
Czytaj więcej
Komentarze