Został wywłaszczony, bo mieli budować szpital, a powstało osiedle domów. Teraz domaga się odszkodowania
Kwoty 10 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa domaga się dawny właściciel gospodarstwa rolnego pod Olsztynem za wywłaszczenie ze swej nieruchomości. Proces w tej sprawie rozpoczął się w czwartek przed sądem okręgowym w Olsztynie.
Mężczyzna podał, zeznając przed sądem, że wywłaszczono go z gospodarstwa rolnego w Redykajnach w 1986 r. Prowadził tam wspólnie z żoną hodowlę zwierząt gospodarskich oraz uprawę roli. W decyzji o wywłaszczeniu z ziemi rolnej wskazano, że w tym miejscu miał być budowany szpital psychiatryczny. Jak dodał, pozostawiono mu jedynie dom z działką. Mieszkał w Redykajnach jeszcze przez rok, a potem przeprowadził się do gminy Gietrzwałd, gdzie zamieszkuje do dziś.
Jak przyznał, na ziemi, z której go wywłaszczono, ruszyła budowa. Budowano infrastrukturę podziemną, fundamenty i budynki, więc był przeświadczony, że to była budowa szpitala. W 2012 roku z lokalnej prasy dowiedział się, że w Redykajnach powstało osiedle domów jednorodzinnych.
"Miał prawo do zwrotu ziemi"
Powód zeznał przed sądem, że był tym zdziwiony, ponieważ osiedle zostało wybudowane na jego ziemi. Powstały tam domki jednorodzinne, bloki, a nawet wieżowiec. Jak dodał, nie został poinformowany o tym, że zmieniło się przeznaczenie terenu, z którego został w połowie lat 80. wywłaszczony, nie wiedział też o tym, że ziemia ta została kupiona przez dewelopera.
Tymczasem - jak dodał - gdy toczył się proces wywłaszczeniowy, jednoznacznie wskazano mu, że na terenie tym zostanie zbudowany szpital, a gdy ten cel nie zostanie osiągnięty, to dawny właściciel ma prawo do zwrotu ziemi.
Mężczyzna przyznał, że po wywłaszczeniu dostał odszkodowanie, ale była to wówczas taka kwota, za którą kupił przyczepę do przewozu siana. Ponieważ dawny właściciel nie może ubiegać się obecnie o zwrot ziemi, bo właścicielem nieruchomości są już trzecie osoby, to odszkodowania dochodzi przed sądem. Ma ono stanowić równowartość jego dawnego gospodarstwa.
Na razie domaga się 100 tys.
Pełnomocnik powoda mec. Wojciech Wrzecionkowski poinformował, że kwota, o jaką ubiega się jego klient, to 10 mln zł, ale ze względu na wysokie koszty sądowe obecnie pozew dotyczy 100 tys. zł. Przy pozytywnym rozstrzygnięciu, dawny właściciel chce się domagać już pełnej kwoty odszkodowania.
Sąd odroczył sprawę, pełnomocnik dawnego właściciela wniósł o powołanie biegłego, który ma oszacować nieruchomość w Redykajnach.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze