PiS twierdzi, że liczyli głosy. Jarubas i Borowska zaprzeczają: "nas tam nawet nie było"

Polska
PiS twierdzi, że liczyli głosy. Jarubas i Borowska zaprzeczają: "nas tam nawet nie było"
Polsat News

Według stenogramu z piątkowego posiedzenia Sejmu, w Sali Kolumnowej wśród 10 sekretarzy liczących głosy, mieli być Krystian Jarubas z PSL i Elżbieta Borowska z Kukiz'15. Oboje twierdzą, że nie było ich wtedy na sali. Na pytanie, czy ich tam widział, wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS) odpowiedział w "Graffiti", że nie pamięta: "na sali było ponad 200 osób, więc chyba to nic dziwnego".

 - W związku z niemożliwością przeprowadzenia głosowania za pomocą urządzenia do liczenia głosów zarządzam głosowanie przez podniesienie ręki i obliczenie głosów przez posłów sekretarzy - ogłosił w piątek marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

 

Zwracał się do posłów zgromadzonych w sali kolumnowej, gdzie przeniósł obrady po zablokowaniu mównicy sejmowej przez posłów PO, Nowoczesnej i PSL.

 

- Do obliczenia głosów powołuję następujących posłów sekretarzy: Piotra Łukasza Babiarza - sektor 1, Elżbietę Borowską - sektor 2, Marcina Duszka - sektor 3, Małgorzatę Golińską - sektor 4, Krzysztofa Kubowa - sektor 5, Daniela Milewskiego - sektor 6, Piotra Olszówkę - sektor 7, Łukasza Schreibera - sektor 8, Artura Sobonia - sektor 9, Krystiana Jarubasa - sektor 10 - czytamy w wypowiedzi marszałka Kuchcińskiego opublikowanej w stenogramie z piątkowego posiedzenia.

 

Jarubas: nie brałem udziału w tej hucpie

 

Wśród dziesięciu sekretarzy, aż ośmiu było z PiS, a tylko dwóch z opozycji. "Nie brałem udziału jako sekretarz Sejmu w hucpie jaką PiS zrobiło na sali kolumnowej" - stwierdził na Twitterze Krystian Jarubas z PSL. Swoją deklarację potwierdził także na Facebooku.

 

 

 

- To prawda. Poseł Jarubas nie liczył na tym posiedzeniu żadnych głosów i nie podpisywal się pod żadnym protokołem - potwierdził polsatnews.pl rzecznik ludowców Jakub Stefaniak.

 

Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego miał być odpowiedzialny za liczenie głosów w sektorze nr. 10. Ze sprawozdań z posiedzenia umieszczonych na stronie Sejmu wynika jednak, że sektory numer 9 i 10 były puste i nikt tam nie głosował. W związku z tym, nie było też potrzeby liczenia tam głosów.

 

"Może wyznaczona została inna osoba"

 

Posłance Kukiz'15 przydzielony został sektor nr 2, a tam sytuacja wyglądała już zupełnie inaczej i określona liczba głosów odnotowana została w przypadku każdego z głosowań.

 

- Nie było mnie na sali i nie wiem, kto w takim razie liczył głosy. Może wyznaczona została jakaś kolejna osoba. O całej sprawie dowiedziałam się dopiero z Twittera - powiedziała polsatnews.pl Elżbieta Borowska.

 

- Jeżeli zgłoszona i wyznaczona została inna osoba, to nie widzę problemu, natomiast jeśli ktoś podpisał się za mnie pod protokołem, to sprawa jest poważna - dodała polityk Kukiz'15.

 

PiS: wszystko odbyło się legalnie

 

Kto zatem liczył głosy? Z tym pytaniem rzeczniczka PiS Beata Mazurek skierowała portal polsatnews.pl do Biura Kancelarii Sejmu, sama podkreślając, że jej zdaniem "to normalne, że marszałek odczytuje komunikat i może się zdarzyć, że jakiś z sekretarzy się nie pojawia".

 

- W mojej ocenie wszystko odbyło się legalnie - oceniła.

 

Do sprawy odniósł się już na Twitterze również marszałek Marek Kuchciński. Napisał on, że "podczas posiedzenia Sejmu głosy liczone były przez ośmiu posłów sekretarzy".

 

"Dokonano korekty sali kolumnowej na osiem sektorów" - wyjaśnił. Kuchciński szybko usunął ten wpis z Twittera. Redakcja polsatnews.pl dysponuje jednak kopią Twitta. Wyglądał on tak:

 

Chwilę wcześniej w sprawie wypowiedział się bowiem prezes PiS Jarosław Kaczyński, który przyznał, że prawdą jest, iż posła Jarubasa i posłanki Borowskiej, podczas głosowań na sali nie było. 

 

- Zostali wyznaczeni jako sekretarze, ale nie przyszli. Wobec tego, wyznaczono innych. Nikt tutaj niczego nie fałszował - powiedział dziennikarzom Kaczyński. - Nie szukajcie dziury w całym. Wszytsko było całkowicie legalne - dodał.

 

Wójcik: nie ma potrzeby powtórzenia głosowania

 

Zapytany w programie "Graffiti" o liczenie głosów, wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że "nie zna stenogramu i jego treści, a posła Jarubasa na sali nie widział". - Było tam ponad 200 osób, więc chyba nic w tym dziwnego - ocenił.

 

Podkreślił też, że nie jest w stanie zapamiętać każdej osoby będącej na sali, aczkolwiek "siedział obok osoby będącej sekretarzem, widział jak liczone były głosy i ma pewność, że kworum zostało osiągnięte".

 

Gdy prowadząca rozmowę Beata Lubecka zapytała, dlaczego PiS broni się przed powtórzeniem głosowania, w związku z wątpliwościami dotyczącymi wymaganej liczba posłów na sali, odpowiedział: "Nie ma takich wątpliwości". 

 

- Byłem na sali, widziałem, jak była podzielona na sektory i że to, czy jest kworum, liczone było kilkakrotnie. Wszystko było przeprowadzone zgodnie z przepisami - stwierdził polityk PiS.

 

"Sugerujecie fałszerstwo"

 

Stenogram z piątkowego posiedzenia Sejmu jest znany od wtorku, ale sprawa posłów PSL i Kukiz'15 ujrzała światło dziennie dopiero w środę późnym wieczorem.

 

Co ciekawe, dzięki tweetowi posłanki PiS Joanny Lichockiej.

 

Polsat News

 

 

po/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie