"Nie zasługuje, żeby przebywać w społeczeństwie". Dożywocie za potrójne zabójstwo
Karę dożywocia wymierzył Sąd Okręgowy w Szczecinie dla 33-letniego Radosława Warawki, któremu prokuratura zarzuciła zabójstwo trzech osób, w tym swojej matki. Zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem mężczyzna będzie mógł wyjść na wolność nie wcześniej niż po 35 latach, jako 68-latek.
Radosław Warawko (od początku procesu zgadzał się na ujawnianie w mediach swych danych i wizerunku) został skazany za zabicie swej 51-letniej matki, jej 64-letniego męża (obywatela Danii) oraz jego 38-letniego syna. Zwłoki ofiar znaleziono w kwietniu 2011 r. w willi w szczecińskiej dzielnicy Dąbie. Ciała nosiły ślady licznych ciosów maczetą. Jedna z ofiar była też duszona.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że to Warawko był sprawcą zabójstwa. - Charakter popełnionej przez Radosława Warawkę zbrodni wskazuje niezbicie, że jest osobą niebezpieczną, zdemoralizowaną i nie ma żadnych hamulców moralnych - powiedział sędzia Dariusz Ścisłowski uzasadniając wyrok.
- Pan nie zasługuje na to, żeby przebywać w szeregach tego społeczeństwa, należy pana izolować - natychmiast i na długo. Nie zasługuje pan również na to by korzystać z możliwości starania się z o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Dlatego też ustaliliśmy, że musi pan odbyć co najmniej 35 lat kary pozbawienia wolności. Jeżeli wie pan co to jest sumienie i choć trochę tego sumienia pan jeszcze ma to mam wrażenie, że to sumienie przez 35 lat nie pozwoli panu spokojnie zasnąć - zwrócił się do skazanego.
Motyw: alkohol, narkotyki, hazard
- Motyw działania jawi się jako oczywisty. Kłopoty związane z alkoholem, z narkotykami, z hazardem to wszystko doprowadziło do tego, że pan wpadł w pętlę finansową. Nie wykluczamy sytuacji, że pańska desperacja wynikała między innymi z tego, że miał pan do wyboru albo pan zdobędzie pieniądze w jakikolwiek sposób, a jak ich nie zdobędzie to straci pan swoje życie. Nie ma innego wytłumaczenia, że zdecydował się pan na czyny tak okrutne – mówił do skazanego sędzia.
Zarazem sąd uznał, że czyn Warawki nie był zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem.
- Każde zabójstwo jest czynem okrutnym. Zdaniem sądu oskarżony wykazał się szczególną brutalnością, ale umiejscowienie ciosów, ich liczba i siła, wskazuje na to, że oskarżony nie działał aby zadawać dodatkowe cierpienia, ale aby po prostu mieć pewność że pozbawił ich życia - wyjaśniał sędzia.
"Oskarżony sam się przechytrzył"
- Mam wrażenie, że oskarżony składając wyjaśnienia pasujące do zgromadzonego już wcześniej materiału dowodowego, sam się przechytrzył. Spryt oskarżonego skończył się, kiedy zaczął określać ramy czasowe zbrodni. Przychylamy się do słów prokuratora, że nie ma możliwości, by w tak krótkim czasie zamordować, zatrzeć ślady, łącznie ze zniszczeniem monitoringu, spenetrować mieszkanie i zabrać cenne rzeczy, odjechać i uciec z miejsca - dodał.
Oprócz wyroku dożywocia sąd zasądził od skazanego wypłatę zadośćuczynienia w wysokości 1 mln zł dla drugiego syna zamordowanego obywatela Danii, który w wyniku zbrodni stracił ojca i brata. W procesie był oskarżycielem posiłkowym.
Sędzia skazał także na 4 i pół roku więzienia Wojciecha B. oraz na 4 lata Krzysztofa P. - za pomoc w zacieraniu śladów zabójstwa. Zdaniem sądu wiedzieli oni o planie rabunku i godzili się na to, że Warawko dokona napadu. Wyrok nie jest prawomocny.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze