Nie wiadomo, czy Trump zawrze z Putinem układ w rodzaju drugiej Jałty
Perspektywa objęcia rządów w USA przez Donalda Trumpa wywołuje obawy, że będzie on dążył do poprawy stosunków z Rosją kosztem sojuszników Ameryki w Europie, takich jak Polska. Wielu ekspertów i komentatorów w USA ocenia jednak sytuację bardziej optymistycznie.
Powodem do niepokoju stały się prorosyjskie wypowiedzi Trumpa w kampanii wyborczej, jego nominacje na kluczowe stanowiska w zespole kierującym polityką zagraniczną, a ostatnio kwestionowanie ustaleń wywiadu amerykańskiego, który poinformował, że włamując się do komputerów Partii Demokratycznej Rosjanie próbowali wpłynąć na wynik wyborów w USA.
Podczas kampanii Trump podważał sens istnienia NATO, sugerował, że uznaje prawo Rosji do aneksji Krymu i wzywał do podjęcia współpracy z Kremlem w walce z Państwem Islamskim w Syrii, chociaż głównym celem interwencji militarnej Rosji w tym kraju jest utrzymanie u władzy reżimu prezydenta Baszara el-Asada.
Po wyborach Trump mianował swym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego emerytowanego generała Michaela Flynna, który występował w rządowej telewizji rosyjskiej i popiera współpracę z Rosją w Syrii.
Nominację na sekretarza stanu dostał Rex Tillerson, szef koncernu Exxon Mobil, osobiście zainteresowany w powodzeniu licznych inwestycji tej firmy w Rosji, a także przeciwnik sankcji nałożonych na nią po agresji na Ukrainie.
"Niejasny aspekt prezydentury"
- Charakter związków Donalda Trumpa z Rosją jest najbardziej niejasnym i niepokojącym aspektem jego zbliżającej się prezydentury. Jego obrona reżimu Władimira Putina przed wszelką krytyką i bezceremonialne odrzucenie ustaleń CIA, zgodnie z którymi Moskwa starała się przeważyć wynik wyborów na jego korzyść, każe zadać pytanie, czy odrzuca on przytłaczające dowody, że Kreml Putina zmierza do zakłócenia i osłabienia zachodnich demokracji, a USA w szczególności, i czy oprze się tym planom? - pyta w artykule redakcyjnym „Washington Post".
Jednak niektórzy eksperci wyspecjalizowani w problematyce polityki międzynarodowej są zdania, że obawy te mogą się okazać przesadzone.
"Flirt i współpraca będą krótkotrwałe"
- Po zakończeniu zimnej wojny wszyscy amerykańscy prezydenci starali się o pewnego rodzaju "reset" w stosunkach z Rosją na początku swych rządów, deklarowali gotowość poprawy stosunków i wszystkich spotykało rozczarowanie z powodu zachowania Rosji. Podobnie może być z Trumpem - powiedział były ambasador USA w NATO Kurt Volker, obecnie związany z Radą Stosunków Zagranicznych (CFR) w Waszyngtonie.
Eksperci zwracają uwagę, że poza Tillersonem w otoczeniu prezydenta elekta są politycy, wojskowi i dyplomaci, którzy nie mają wątpliwości, że Rosja stanowi zagrożenie dla ładu międzynarodowego, którego spoiwem była dotąd przywódcza rola USA.
Wymienia się tu przede wszystkim przyszłego wiceprezydent Mike'a Pence'a, nominata na ministra obrony, emerytowanego generała Johna Mattisa, i prawdopodobnego zastępcę sekretarza stanu, Johna Boltona.
Także republikańscy politycy w Kongresie, od których poparcia zależy zatwierdzenie nominacji do gabinetu Trumpa i finansowanie jego planów polityki zagranicznej, w zdecydowanej większości są zwolennikami twardego kursu wobec Rosji.
Nawet Flynn, choć popiera współpracę wojskową z Rosją w sprawie Syrii, w swej książce "Field of Fight" (Pole walki) zaliczył Rosję do grupy państw, które nazwał nową osią zła; napisał też, że nie ma wątpliwości, iż Putin jest dyktatorem.
- Trump będzie dążył do poprawy stosunków z Rosją, a Rosja zapragnie wolnej ręki w Europie Wschodniej. Jest jednak za wcześnie, by przesądzać co z tego wyniknie.
Może się okazać, że polityka Trumpa przyniesie mniejsze zmiany, niż się dziś sądzi. Nowy prezydent będzie musiał uwzględnić różnice interesów między USA a Rosją - powiedział były ambasador USA w Polsce Thomas Simons, ekspert w Centrum Studiów Rosyjskich i Euroazjatyckich Uniwersytetu Harvarda.
- Wypowiedzi Trumpa na temat NATO w kampanii wyborczej mogły niepokoić, ale jako prezydent prawdopodobnie zrozumie on, że sojusz jest nam potrzebny - dodał Simons. Przypomniał także, że Tillerson, krytykowany za związki z Rosją, otrzymał zdecydowane poparcie byłej sekretarz stanu Condoleezzy Rice i byłego szefa Pentagonu Roberta Gatesa, którzy zawsze byli "jastrzębiami" w polityce wobec Rosji.
Eksperci i komentatorzy wyrażają przekonanie, że ewentualny flirt i współpraca między Trumpem a Putinem będzie krótkotrwała.
Chiny punktem spornym
Zdaniem Michaela Weissa z magazynu "Daily Beast", prędzej czy później prezydent USA zorientuje się, że Rosja eskaluje swoje żądania i zmierza do postawienia go w pozycji przegranego, co dla Trumpa będzie nie do przyjęcia.
W ekipie Trumpa dominują proizraelscy zwolennicy twardego kursu wobec Iranu i przeciwnicy porozumienia nuklearnego zawartego z tym krajem przez prezydenta Baracka Obamę, którzy - jak Flynn i Bolton - uważają, że celem USA powinna być zmiana teokratycznego reżimu w Teheranie.
Kłóci się to ze stanowiskiem Rosji, która pomaga Iranowi w realizacji programu atomowego i dostarcza mu rakiet. Inną płaszczyzną konfliktu może się stać polityka wobec Chin.
Jak powiedział w niedzielę w telewizji CNN rosyjski ekspert Fiodor Łukjanow, Kreml odnosi wrażenie, że Trump chciałby skłócić Rosję z Chinami, co nie leży w jej interesie.
Volker uważa, że testując Trumpa, Rosja będzie nalegać na uznanie przez niego aneksji Krymu, zniesienie sankcji, uznanie obszarów okupowanych przez separatystów rosyjskich w Donbasie za niepodległe terytorium, a w dalszej kolejności na przyzwolenie dla utworzenia korytarza łączącego Donbas i Krym.
Ekspert CFR nie sądzi jednak, by pod rządami Trumpa zagrożone były losy amerykańskiej tarczy rakietowej w Polsce, ani rotacyjnego rozmieszczenia wojsk NATO na wschodniej flance sojuszu.
- Elementy systemu obrony antyrakietowej w Polsce i Rumunii mają bronić USA i naszych sojuszników. Nasze ekspertyzy wojskowe wskazują, że zagrożenie ze strony rakiet balistycznych z Iranu jest dziś większe, niż kilka lat temu, gdy podjęliśmy decyzję o budowie tarczy. A nigdy nie była ona skierowana przeciw rakietom z Rosji, których jest po prostu zbyt dużo - powiedział ambasador.
Trump - jego zdaniem - nie wycofa także wojsk amerykańskich z krajów Europy Środkowowschodniej. "Rozmieszczenie tych wojsk jest już sfinansowane w budżecie na przyszły rok i popularne wśród naszych zachodnioeuropejskich sojuszników" - powiedział Volker.
PAP
Czytaj więcej