"Stop dewastacji Polski" - marsz KOD w Warszawie. Doszło do spotkania z kontrmanifestacją

Polska
"Stop dewastacji Polski" - marsz KOD w Warszawie. Doszło do spotkania z kontrmanifestacją
PAP/Bartłomiej Zborowski

- Oni walczyli o wolność, o godne życie, o gospodarkę opartą o zdrowe zasady rynkowe - mówił o ofiarach stanu wojennego lider KOD Mateusz Kijowski. - Dziś po trochu musimy zacząć walczyć o to samo - powiedział rozpoczynając marsz "Stop dewastacji Polski". Marsz przeszedł sprzed dawnej siedziby KC PZPR przed siedzibę PiS. Przy trasie zebrali się także zwolennicy PiS. Nie doszło do incydentów.

Przed siedzibą PiS wystąpił były opozycjonista Krzysztof Łoziński. - Oskarżają nas, że jesteśmy komuniści, złodzieje, esbecy, nie wiadomo co. Jak na razie to ja jestem członkiem honorowym Solidarności, a Piotr Duda nie - mówił Łoziński.

 

Pokazał zgromadzonym m.in. swoją opaskę strajkową z sierpnia 80 r. oraz - jak mówił - opaskę swojej matki z powstania warszawskiego. Zachęcał zgromadzonych do przynoszenia tego typu gadżetów na manifestacje.

 

- To my jesteśmy kontynuacją Solidarności, a nie to "śniadkowo-dudowe", jakiś erzac. Co to za związek zawodowy, który jest lizusem złego rządu? To chyba zaprzeczenie związku zawodowego - przekonywał Łoziński. - Zwyciężymy - mówił, a zgromadzeni zaczęli skandować to hasło.

 

"Nie dajmy się podzielić"

 

- Dzisiaj po 35 latach znowu musimy być razem - podkreślił lider KOD Mateusz Kijowski. - Nie dajmy się podzielić, nie dajmy podzielić Polek i Polaków, nie dajmy się podzielić w KODzie - apelował.

 

- Przyszliśmy tutaj, żeby razem sprzeciwić się zawłaszczeniu państwa, odbieraniu nam wolności, atakom na naszą godność - powiedział Kijowski.

 

- Dzisiaj nasza władza, tak jak 35 lat temu, atakuje nas, odbiera nam wolności nasze, chce odebrać godność pracownikom, chce odebrać prawa wypracowane przez emerytów, chce odebrać nam możliwość swobodnego rozwoju. Dzisiaj musimy być wszyscy razem, solidarni, bo solidarność nas łączy; łączyła nas wtedy i łączy nas dziś - powiedział we wtorek wieczorem Kijowski.

 

jak mówił, dziś trzeba bronić zarówno swoich spraw, jak i Polski. - Ale pamiętajmy, wszystkimi tymi sprawami musimy zająć się razem. Musimy wykazać solidarność z tymi, którzy wczoraj utrzymywali nas jako górnicy - dzisiaj rząd próbuje zrobić im krzywdę; z tymi, którzy uczą nasze dzieci; z tymi, którzy nas uczyli a dzisiaj chce się ich zwalniać, zburzyć cały system edukacji - mówił Kijowski.

 

Jego zdaniem trzeba być także solidarnym z "tymi, którzy chronili nas i bronili przez ostatnie lata w służbach mundurowych" oraz pracownikami służby zdrowia.

 

- Ze wszystkimi musimy być razem, nie możemy skupiać się każdy na swoim dobru. Musimy wszyscy myśleć o tym, co nas łączy, na tym polega solidarność (...) Nie dajmy się podzielić, władza chce nas podzielić, będzie próbowała wskazywać - ci są ubekami, ci są złodziejami, ci są komunistami, każdy jest zły, na każdego coś się znajdzie; nie wierzmy w to - apelował Kijowski.

 

"Razem obronimy Polskę"

 

- Wszyscy razem obronimy Polskę, obronimy demokrację, obronimy naszą wolność - mówił lider KOD

 

Uczestnicy trzymali flagi biało-czerwone i unijne, nieśli transparenty z hasłami: "Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy", "Obywatele solidarni w akcji", "Idę, żeby nie siedzieć", "Polscy bohaterowie nie ginęli za Polskę dla Polaków, walczyli za wolność naszą i waszą".


Do protestu dołączyli Obywatele RP, członkowie Protestu Kobiet i Inicjatywy Feministycznej.

 

- Solidarność to jest to, co łączyło nas wtedy i łączy nas dzisiaj - powiedział Kijowski. - Stan wojenny to było wielkie zło. Ponad 100 śmiertelnych ofiar, tysiące ludzi ze złamanym życiem, utraconym zdrowiem - mówił lider KOD.

 

Zgromadzeni uczcili minutą ciszy pamięć ofiar stanu wojennego.

 

 

"Wykrzyczymy Kaczyńskiemu nasze prawa"

 

Władysław Frasyniuk mówił, że w miejscu skąd rusza marsz KOD, gdzie była siedziba KC PZPR, uczestnicy manifestacji "oddają hołd ofiarom stanu wojennego".

 

- Chcemy z tego miejsca powiedzieć wszystkim tym, którzy byli represjonowani: pamiętamy - powiedział i wezwał zebranych do pokazania gestu zwycięstwa. "Pamiętamy" - skandowali zebrani.

 

- Dzisiejsza nasza demonstracja jest specyficzna, bo historia zatoczyła koło. Nie ma Komitetu Centralnego - jest Giełda Papierów Wartościowych; dzięki tym ludziom z "Solidarności". (…) Ten marsz zaczyna się od Komitetu Centralnego PZPR do centralnego komitetu PiS; tam wykrzyczymy Kaczyńskiemu nasze prawa - powiedział Frasyniuk.  

 

Następnie zebrani odśpiewali hymn, a później marsz ruszył przed siedzibę PiS. Na czele marszu szła grupa bębniarzy, za nimi niesiono transparent adresowany do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego: "13 grudnia spałeś do południa", a także transparent z napisem "Wolność, kocham i rozumiem".

 

Fot. PAP/Jakub Kamiński

 

"Tusk, KOD, PO - to wcielone zło"

 

Przy skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i ul. Kruczej zebrali się przedstawiciele m.in. Klubów Gazety Polskiej oraz Związku Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym. Manifestację zabezpieczają służby porządkowe i policja.

 

Zebrani trzymali biało czerwone-flagi, transparenty z hasłami: "Tusk, KOD, PO - to wcielone zło"; "Raz sierpem raz młotem czerwona hołotę"; "Psy szczekają karawan idzie dalej". Uczestnicy demonstracji mają także tabliczki z wizerunkami ofiar stanu wojennego. Skandują hasła m.in.: "Cześć i chwała bohaterom", odśpiewano także hymn narodowy. 

 

Uczestnicy pikiety przywitali marsz KOD okrzykami: "cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje", "byłeś w ZOMO, jesteś w KODzie, zawsze będziesz siedział w smrodzie". Obie grupy starały się nawzajem przekrzyczeć, nie doszło do incydentów.

 

"Byłeś bohaterem - gadasz głupoty"

 

Były opozycjonista Adam Borowski wspominał skatowanych działaczy opozycji. Mówił też o straconym czasie w rozliczaniu zbrodni komunistycznych. - Możemy podziękować tym, którzy dotrzymywali umów okrągłego stołu. Ale Polska staje się sprawiedliwsza. Każdego dnia będziemy odbierać, najpierw Służbie Bezpieczeństwa, oficerom, funkcjonariuszom, emerytury. Trzeba też rozliczyć sędziów, którzy skazywali - mówił Borowski.

 

- Władek Frasyniuk - mój przyjacielu z więzienia. Byłeś bohaterem - gadasz głupoty. Wam nic nie pomoże. Zmienimy Polskę. Uczynimy ją sprawiedliwszą, a tych którzy nie doczekali będziemy wspominać - dodał zwracając się do Frasyniuka, który uczestniczy w manifestacji KOD.

 

- Chcemy pokazać różnicę, kto jest przestępcą, a kto bohaterem. Jak patrzymy na marsz KOD-u widzimy wsparcie ze strony byłych funkcjonariuszy SB i UB. Starają się zatrzeć tę linię, kto był represjonowany, a kto był prześladowcą - powiedział organizator manifestacji Wojciech Woźniak, wiceprezes Związku Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym.

 

Olbrychski: nigdy nie byłem w partii i nigdy niczego nie ukradłem

 

- Myślę, że kiedyś coś zrozumieją – powiedział o manifestujących obok demonstracji KOD zwolennikach PiS-u aktor Daniel Olbrychski. - To na tym polega demokracja. O to walczyliśmy. Ja również, wspierając zawsze wszystkie poczynania KOR-u. Ci ludzie byli ojcami chrzestnymi naszej demokracji – podkreślił Olbrychski.


Zapytany przez reportera Polsat News, co sądzi o hasłach, które krzyczą zwolennicy PiS-u, m.in. że uczestnikami marszu KOD są "komuniści i złodzieje", aktor odpowiedział: "nigdy nie byłem w partii i nigdy niczego nie ukradłem". - Jako dziecko może soczek jakiś ze spiżarni babci. To śmieszne – powiedział.


Dodał, że "panu Macierewiczowi bym radził, żeby zdegradował ze stopni generalskich Tadeusza Kościuszkę i Władysława Andersa. Przecież Tadeusz podpisał lojalkę przed carem Pawłem i go wypuszczono z twierdzy, a Anders wyraził się, że rozstrzelałby dowódców powstania za wywołanie go. Także Macierewicz ma jeszcze duże pole do popisu. O ile zdąży, bo nie wróżę mu długiej kariery".


Olbrychski odniósł się w ten sposób do zapowiedzi szefa MON o odebraniu Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi stopni generalskich.

 


"Naszych praw nie oddamy"


Wcześniej pod Sejmem protestowało kilkadziesiąt osób związanych ze Stowarzyszeniem Solidarnie w Akcji oraz środowiskiem feministycznym skupionym wokół Protestu Kobiet. Manifestowali pod hasłem "Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy".


Jeden z organizatorów protestu, Wojciech Kinasiewicz mówił, że władza sukcesywnie ogranicza prawa obywateli. Zwracał uwagę na planowaną nowelizację ustawy o zgromadzeniach czy planowanych zmianach dotyczących wstępu dziennikarzy do budynku Sejmu. Wyjaśnił, że strajk organizowany jest w 35. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. - To, co się dziś dzieje nieodparcie przypomina ówczesne czasy - mówił.


Uczestniczki protestu apelowały m.in. o to, aby Polska nie wycofywała podpisu pod Konwencją Antyprzemocową, zwracały uwagę na ograniczenia w dostępie do edukacji seksualnej, antykoncepcji, a także aborcji - nawet tej w dozwolonych prawem przypadkach - ze względu na nadużywanie klauzuli sumienia.


Manifestacje organizowane przez KOD w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego odbyły się w wielu miastach w Polsce, m.in. Gdańsku, Katowicach, Krakowie i Opolu.

 

Według szacunków miasta, w marszu KOD wzięło udział ok. 25 tys. osób. W organizowanym przez PiS na Placu Trzech Krzyży niecałe 3 tys.

 

  

PAP, fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie