"Kaczyński jest barankiem, grzeczniutki jak nie wiem co". Petru ironizuje w programie "Gość Wydarzeń"
- Jarosław Kaczyński zawsze powie, że oni nie są agresywni. Cała agresja płynie z jego strony i to są jego pomysły, aby ograniczyć możliwość zgromadzeń – powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Ryszard Petru, lider Nowoczesnej. Skomentował w ten sposób wypowiedź prezesa PiS, że "sejmowa opozycja szaleje, wielokrotnie obraża, jest niebywale arogancka i jednocześnie działa".
- On jest barankiem, grzeczniutki jak nie wiem co - ironizował Petru. - Dotychczas wszystkie marsze były potwierdzeniem tego, że demokracja jest niezagrożona. Okazało się, że im to nie pasuje. Nie traktujmy Kaczyńskiego poważnie, tego co on mówi, bo on kłamie. Piotrowicz kłamie do potęgi, a Kaczyński liniowo - dodał.
Petru podkreślał, że Jarosław Kaczyński ma zapędy dyktatorskie. - Nie wiem, czy do końca widział, co mówił (w 80. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej – red.). Mówił, że kontrdemonstracja (Obywateli RP - red.) była nielegalna. Nie może być tak, że PiS nam ocenia, co jest legalne, a co nie. To uzurpacja władzy, chęć władzy dyktatorskiej - zaznaczył Petru.
- Okazuje się, że ktoś, kto ma inne poglądy i jest na legalnej kontrdemonstracji to jest "be", bo ma inne poglądy i Kaczyński chce móc sam oceniać, co jest legalne - dodał.
"Mam apel do Kaczyńskiego"
- Jak jest kontrdemonstracja zwolenników PiS-u, to jest w porządku, ale jak ktoś robi kontrdemonstrację wobec PiS-u, to nie jest w porządku? – pytał Petru na uwagę Agnieszki Mosór, że ustawa o zgromadzeniach ma zapewnić bezpieczeństwo i zapobiegać starciom demonstrantow.
– Mam apel do prezesa Kaczyńskiego, żeby w trakcie wystąpień sejmowych, np. mojego, uspokoił swoich posłów, bo oni zawsze krzyczą i robią de facto kontrdemonstrację wobec mojego wystąpienia. Tylko to jest kwestia kultury osobistej – zauważył Petru.
"Data jest niefortunna"
- Bardzo mi to pochlebia – odpowiedział lider Nowoczesnej zapytany, skąd wzięły się informacje o tym, że to on wpływał na organizację debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim, która zapowiedziana jest na 13 grudnia. – To, że jedna osoba w Polsce organizuje debaty w PE, to już wyższa szkoła jazdy. Nie zabiegałem o tę debatę – podkreślił.
Jak dodał, "nie dziwmy się, że w Europie ludzie są zaskoczeni i przerażeni tym, że chce się wprowadzić w Polsce zakaz demonstrowania czy wsunąć organizacje pozarządowe pod but rządu". Przyznał jednak, że "data jest niefortunna". - Gdybym akurat to ja tę debatę organizował, to nie robiłbym tego 13 grudnia. Lepiej byłoby, gdyby ta debata odbyła się dnia następnego – dodał.
Zapowiedział, że 13 grudnia pojawi się na marszu opozycji, o ile w tym czasie nie będzie żadnych głosowań w Sejmie.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze