Finansista z Goldman Sachs w rządzie Trumpa. To już drugi
Prezes banku Goldman Sachs Gary Cohn ma być szefem Narodowej Rady Gospodarczej w Białym Domu za prezydentury Donalda Trumpa - donoszą media w USA. Wcześniej prezydent elekt na szefa resortu skarbu wybrał wywodzącego się z tego banku finansistę Stevena Mnuchina. Podczas kampanii Trump wielokrotnie atakował sektor finansowy, oskarżał prezesa Goldman Sachs o "okradanie klasy robotniczej".
56-letni Cohn uważany jest za numer 2 w Goldman Sachs, po obecnym dyrektorze generalnym tego banku Lloydzie Blankfeinie. Jak donoszą amerykańskie media jest zarejestrowanym Demokratą, ale wspierał finansowo zarówno Partię Demokratyczną jak i Republikańską. Co może ważniejsze, jest przyjacielem męża córki Trumpa, Ivanki Trump, Jareda Kushnera, który należy do najbliższych doradców prezydenta elekta.
Cohn nie jest ekonomistą z wykształcenia
Cohn ma pełnić rolę szefa Narodowej Rady Gospodarczej, ciała ustanowionego przez prezydenta Billa Clintona, które koordynuje politykę gospodarczą w Białym Domu. "New York Times" odnotowuje, że dotychczas stanowisko to zajmowali ekonomiści z wykształcenia, jakim Cohn nie jest.
Ale główna krytyka komentatorów dotycząca Cohna dotyczy tego, że wywodzi się z Goldman Sachs, tak samo, jak wybrany wcześniej na szefa resortu skarbu finansista Steven Mnuchin, który przepracował w tym banku 17 lat.
Podczas kampanii Trump wielokrotnie atakował sektor finansowy, a w jednym ze spotów wyborczych oskarżył prezesa Goldman Sachs o "okradanie naszej klasy robotniczej". Zarzucał też kandydatce Demokratów Hillary Clinton, że wzbogaciła się udzielając płatnych wykładów dla tego banku.
W administracji wyjątkowo wielu multimilionerów i miliarderów
W administracji Trumpa będzie wyjątkowo wielu multimilionerów i miliarderów. Wcześniej na szefa resortu oświaty mianował republikańską działaczkę z Michigan, filantropkę i miliarderkę Betsy DeVos. Media donoszą, że zaprosi też do rządu Lindę McMahon, której fortuna szacowana jest na 855 mln dolarów.
Wybór do rządu tak bogatych ludzi, w tym osób wywodzących się z Wall Street, ma - jak zwracają uwagę krytyczne wobec Trumpa media - niewiele wspólnego z populistycznym tonem jego kampanii.
PAP
Komentarze