Prokuratura Krajowa zabrała do badań kawałek tupolewa z pomnika w Kościerzynie

Polska
Prokuratura Krajowa zabrała do badań kawałek tupolewa z pomnika w Kościerzynie
panoramio.com/jatu44
Pomnik smoleński w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie-Godowie (woj. świętokrzyskie).

Prokuratura Krajowa zabrała element rządowego samolotu Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się w Smoleńsku - powiedział polsatnews.pl Kazimierz Maszk, który opiekuje się tym pomnikiem. RMF24 podało, że śledczy zbierają fragmenty maszyny znalezione na miejscu katastrofy i przywiezione do kraju. Prokuratura nie potwierdziła jednak tej informacji, ale też nie zdementowała jej jednoznacznie.

Według RMF24 prokuratura zabiera do badań wszystkie fragmenty tupolewa będące w posiadaniu osób prywatnych, które znalazły elementy maszyny na miejscu katastrofy w Smoleńsku, a następnie przywiozły do Polski.

 

List w sprawie fragmentu Tu-154M

 

- Około miesiąc temu prokuratura poprosiła o zdemontowanie tej części samolotu z pomnika i przesłanie, bo potrzebny jest do badań. Tak też zrobiłem. Fragment został zapakowany i przesłany za potwierdzeniem, które w każdej chwili mogę pokazać. Do tej pory nie wiem o jakie badania chodzi - powiedział polsatnews.pl Kazimierz Maszk, przedsiębiorca i były z Kościerzyny, który opiekuje się gablotą na pomniku poświęconym tragedii smoleńskiej, w której eksponowany jest fragment tupolewa rozbitego w Smoleńsku.

 

Według niego fragment o wymiarach 5 cm na 10 cm był już analizowany przez prokuratorów z naczelnej Prokuratury Wojskowej, którzy przyjechali do Kościerzyny w kwietniu bądź maju 2015 roku, gdy montowana była gablota.

 

- Po oględzinach prokuratura wojskowa przysłała mi pismo z informacją, że jestem opiekunem tego elementu będącego w stałej ekspozycji w Kościerzynie - powiedział Maszk polsatnews.pl.

 

Fragment tupolewa jest elementem pomnika smoleńskiego na skwerze u zbiegu ulic Kaplicznej i Dworcowej w Kościerzynie. Inicjatorem jego budowy był Kazimierz Maszk, który nie jest pewien, czy prokuratura zwróci kawałek rządowej maszyny rozbitej w Smoleńsku.

 

- Myślę, że oddadzą - powiedział Maszk polsatnews.pl.

 

Jak poinformował Kaziemierz Maszk element rozbitej maszyny przywiózł ze Smoleńska jego kolega w 2014 roku. Fragment był wbity w brzoze rosnąca obok pomnika.

 

Prokuratorzy zajęci ekshumacjami

 

W rozmowie z polsatnews.pl rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik stwierdziła, że nie otrzymała potwierdzenia takiej informacji. Według jej wyjaśnień zespół pracujących przy śledztwie smoleńskim prokuratorów obecnie zajęty jest ekshumacjami ofiar katastrofy smoleńskiej.

  

W czwartek Prokuratura Krajowa w komunikacie poinformowała, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w grobie jednej z ekshumowanych osób znajdowało się ciało innej ofiary katastrofy smoleńskiej. Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prawoej i portalu wPolityce chodzić ma o ciało przewodniczącego Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotra Nurowskiego.

 

- Zobacze, myślę, że oddadzą - sądzi Maszk.

 

Na poniedziałek i wtorek zaplanowane są spotkania prokuratorów z biegłymi dotyczące przeprowadzonych ekshumacji i - według rzeczniczki prokuratury - raczej nie ma teraz czasu na czynności procesowe związane z fragmentami tupolewa.

 

Tym bardziej, że takie czynności dotyczące fragmentów rozbitego polskiego samolotu przywożonych do kraju przez pielgrzymów i turystów przeprowadzała w poprzednich latach Naczelna Prokuratura Wojskowa.

 

W kwietniu 2015 roku Naczelna Prokuratura Wojskowa zajmowała się fragmentem samolotu przywiezionym do Kościerzyny, umieszczonym tam w gablocie na pamiątkowej tablicy upamiętniającej katastrofę w jej piątą rocznicę. Fragment miał wymiary 5 na 10 cm. Prokuratorzy sprawdzali czy element jest istotny dla śledztwa.

 

Relikwia w betonowym tupolewie

 

Półtora miesiąca po katastrofie poseł PiS Krzysztof Lipiec i obecna szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa przekazali do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie-Godowie w woj. świętokrzyskim fragment poszycia samolotu Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku. Miał on być wmontowany w kontrowersyjny pomnik upamiętniający katastrofę.

 

We wrześniu 2010 roku w stulecie koronacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze w sukni, która zdobi obraz umieszczony został niewielki kawałek poszycia Tupolewa. Szatę tę, nazwaną "Królewskim płaszczem", poświęcił prymas Polski abp Józef Kowalczyk. Fragment samolotu przywiozła ze Smoleńska zakonnica. Także wtedy Naczelna Prokuratura Wojskowa sprawdzała część z samolotu.

 

We wrześniu 2010 r. Zuzanna Kurtyka, wdowa po szefie IPN, Januszu Kurtyce pojechała do Smoleńska z grupą młodzieży ze Śląska. Młodzież znalazła w Smoleńsku małą część samolotu. Według Kurtyki miejsce katastrofy nie było zabezpieczone, a przy wraku umieszczonym na lotnisku nie było ochrony.

 

Z kolei prawie miesiąc po tragedii grupa Polaków znalazła w błocie w Smoleńsku fragment kadłuba, paszport Gabrieli Zych oraz fragment ciała jednej z ofiar. W błocie leżały także rzeczy osobiste ofiar katastrofy. One także trafiły w ręce śledczych.

 

W 2014 roku parlamentarny zespół  do spraw katastrofy smoleńskiej kierowany przez Antoniego Macierewicza przekazał prokuraturze wojskowej cztery fragmenty Tupolewa.

 

polsatnews.pl, RMF24

hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie