Ma zapłacić za stłuczkę z radiowozem, choć biegli nie są zgodni, kto zawinił
Alan Jaśkowiak ze Środy Wielkopolskiej ma zapłacić ponad 1600 zł za uszkodzenia radiowozu, z którym zderzył się w kwietniu 2015 r. Ukarany oraz jego ojciec nie zgadzają się na to. Twierdzą, że to nie Alan spowodował wypadek, a tak rozległe uszkodzenia auta nie mogły powstać tylko od zderzenia z rowerem.
Do kolizji doszło ok. godz. 20, kiedy radiowóz wyjeżdżał z parkowej alejki. Zarejestrował je monitoring. Policjanci uznali, że winny wypadku jest rowerzysta, bo najpierw wbrew przepisom jechał chodnikiem, a następnie ulicą pod prąd.
18-letni wówczas Alan przyjął mandat w wysokości 50 zł, ale później jego ojciec Tomasz Jaśkowiak starał się udowodnić, że winni zdarzenia są funkcjonariusze. Celu nie osiągnął. Dostał rachunek za naprawę radiowozu - ponad 1600 zł.
Biegli podzieleni
Dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" pokazali film z wypadku biegłemu sądowemu i ekspertowi w dziedzinie rekonstrukcji wypadków.
Ten nie miał wątpliwości, że winę za zdarzenie ponosi kierowca radiowozu i to on powinien zostać ukarany.
- Radiowóz włączał się do ruchu, więc powinien zachować szczególną ostrożność. Ponadto wszystkie inne pojazdy, które tamtędy przejeżdżały, miały pierwszeństwo. A kierowca radiowozu to zlekceważył - wyjaśniał biegły Jerzy Hyżorek. Jego zdaniem, policjant powinien ponieść takie same konsekwencje, jak każdy inny kierowca, czyli otrzymać mandat.
Policja odpowiada, że dysponuje inną opinią biegłego. - Stwierdził on jednoznacznie, że winny jest rowerzysta - informuje Edyta Kwietniewska z policji w Środzie Wielkopolskiej.
200-kilogramowy rower
Tomasz Jaśkowiak nie zgadza się również z wyceną szkody.
- Z oględzin radiowozu wynika, że rower miał około 200 kg wagi i ze dwa metry długości, bo został uszkodzony prawy próg auta, bardzo mocno przerysowane przednie drzwi, a tylne mają dwie rysy - mówi Tomasz Jaśkowiak, ojciec Alana.
Polsat News, Głos Wielkopolski
Czytaj więcej
Komentarze